"Afera Negreiry" w ciągu ostatniego miesiąca urosła do rangi największego skandalu w hiszpańskiej piłce od wielu lat. Zaczęło się poinformowania przez kataloński oddział stacji radiowej należącej do madryckiej grupy medialnej "Prisa", że FC Barcelona w latach 2016-2018 płaciła wiceszefowi hiszpańskich sędziów - Enriquezowi Negreirze. Łączna zapłata miała wynosić ok. 1,5 miliona euro. Później okazało się, że takie transakcje miały miejsce dużo wcześniej i sięgają nawet 2001 roku - domniemana łączna kwota wzrosła więc do ok. 7,3 miliona euro. Klub ze stolicy Katalonii oraz jego czterech działaczy (Sandro Rosell, Josep Maria Bartomeu, Oscar Grau i Albert Soler) zostali oskarżeni o korupcję przez hiszpańską prokuraturę. Sytuacja jest więc bardzo poważna i może mieć poważne konsekwencje dla FC Barcelony. Czytaj również: Koszmarna wiadomość dla Barcelony. Prokuratura oskarża klub o korupcję Stanowisko "Dumy Katalonii" w całej sprawie głosiło, że klub płacił Negreirze jedynie za raporty dotyczące zachowania sędziów w poszczególnych sytuacjach i aspektach oraz specyfiki ich pracy. Klub od samego początku nie przyznawał się do wpływania na sędziów za pośrednictwem wiceszefa komitetu arbitrów. Pojawiły się zdjęcia słynnych raportów Negreiry Tymczasem gazeta internetowa "Libertad Digital" przedstawiła zdjęcia owych raportów. W ich treści znajdują się informacje na temat trójki sędziowskiej: Nacho Iglesiasa Villanuevy, Victora Fernandeza i Alfonso Costoyi. Negreira w tym dokumencie napisał m.in., jak arbitrzy podchodzą do symulowania fauli, w jaki sposób rozdają kartki itp. W hiszpańskich mediach wyśmiewa się, że raporty wysyłane Barcelonie przez byłego wiceszefa sędziów zawierają... błędy ortograficzne. Warto podkreślić, że do tej pory prokuratura hiszpańska uważała, że raporty Negreiry nie istnieją, a FC Barcelona nie jest w stanie przedstawić jakiegokolwiek materiału dowodowego na potwierdzenie swojej wersji. Ta informacja rzuca nowe światło na "Aferę Negreiry". Jeśli doniesienia "Libertad Digital" okażą się prawdziwe, potwierdzi się również wersja FC Barcelony i Joana Laporty, który twierdził, że "Duma Katalonii" nigdy nie kupowała sędziów. W swoim ostatnim emocjonalnym wpisie prezydent zapewniał kibiców, że klub jest niewinny i będzie bronił go do samego końca. Oczywiście, same zdjęcia raportów nie są jeszcze żadnym dowodem, który z dnia na dzień zmieni rzeczywistość. Prokuratura nadal prowadzi śledztwo i jeśli okaże się, że FC Barcelona rzeczywiście nie płaciła wiceszefowi sędziów w celach korupcyjnych, dopiero wówczas jej problemy dobiegną końca. Opcja, że raporty miały posłużyć jako przykrywka w aferze korupcyjnej, nie została jeszcze odrzucona, a taką również trzeba brać pod uwagę.