"Cambio de siclo", czyli najbardziej prozaicznie rzecz ujmując "zmiana warty" - to zwrot najczęściej powtarzany ostatnio w stolicy Hiszpanii. Pod pomnikiem bogini Cibeles wszystko przygotowane jest na jutro. Dziś wieczorem piłkarze Jose Mourinho mają zdobyć ostatnią twierdzę - San Mames w Bilbao, by 24 godziny później rozpocząć świętowanie. Zrobią co w ich mocy, by opóźnić fetę Realu Baskowie na pewno im tego nie ułatwią. Nie chodzi przy tym o wysysaną z mlekiem matki niechęć do stolicy, ale o decyzję Florentino Pereza, który nie wyraził zgody, by finał Pucharu Króla (Barca - Athletic) odbył się na Santiago Bernabeu. Jeśli jest w Hiszpanii zespół zdolny oprzeć się królewskiej nawałnicy, to poza Barceloną tylko drużyna Marcelo Bielsy. Gracze Athletic zrobią, co w ich mocy, by Real świętował 32. tytuł gdzie indziej. Na San Mames ma być dziś wyjątkowo gorąco. "Królewski" klub jest bezdyskusyjnym rekordzistą, jeśli chodzi o mistrzowskie tytuły. Ten 32. wyczekiwano jednak szczególnie. Nigdy bardziej niż ostatnio dominacja Barcelony nie dopiekła Realowi. Peany na cześć zespołu Pepa Guardioli zbrzydły doszczętnie fanom "Blancos". By dotrzymać koku Peraz musiał wydać serki milionów euro. I wreszcie są efekty. Madryt znów będzie stolicą hiszpańskiej piłki. Pełną gębą, po wygraniu przez "Królewskich" ostatniego Gran Derbi. Barca zagra dla Messiego, jak Messi grał dla Barcy O co gra dziś Barcelona? Odpowiedź znają ci, którzy oglądali ostatnie spotkanie z Rayo (7-0). Od czterech lat okrzyk muszkieterów: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", nie był bardziej aktualny w Katalonii. Barca przegrała już mistrzostwo, odpadła z Champions League, ale drużyna chce grać dla Leo Messiego, tak jak on zawsze grał dla niej. Nie mówiąc o godnym pożegnaniu Pepa Guardioli, który w sześć dni między 18, a 24 kwietnia przegrał więcej, niż przez poprzednie cztery lata. Messi uzbierał w lidze 43 gole, tyle samo co Cristiano Ronaldo. Kto z nich wygra wyścig po pichichi, ustanowi rekord Primera Division. We wszystkich rozgrywkach tego sezonu Argentyńczyk zdobył 65 bramek (43 w lidze, 14 w Lidze Mistrzów, 2 w Pucharze Króla, 3 w Superpucharze Hiszpanii, 1 w Superpucharze Europy, i 2 na mundialu klubów). Jeśli zdobędzie kolejne dwa, wyrówna rekord Gerda Muellera z 1973 roku. Z czwarty z kolei tytuł dla najlepszego bramkarza ligi (a piąty w karierze) zdobędzie Victor Valdes. Wszystko są to jednak wyłącznie trofea pocieszenia. Bez Xaviego, Pique i Alexisa Barca mierzy się dziś z Malagą walczącą o miejsce w Champions League. Goście nie dostaną na Camp Nou niczego za darmo. Santi Cazorla obiecuje grę odważną, czy to nie są, pobożne życzenia? Ranna Barca może zagrać z taką samą zawziętością, jak w Vallecas, gdzie odniosła najwyższe w tym sezonie zwycięstwo wyjazdowe. U siebie wygrała jednak nawet 9-0! Zespół Manuela Pellegriniego to nie trzecioligowe Hospitalet, ale wyprawy na Camp Nou nie może zaliczać do łatwych. Dariusz Wołowski Czytaj blog Dariusza Wołowskiego i dyskutuj na nim z autorem