Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wojciech Szczęsny "przymierzany" do Barcelony, oto jego reakcja. Wymowny komentarz

Wojciech Szczęsny kilka tygodni temu zakończył piłkarską karierę, ale w ostatnich godzinach w sieci kibice nakłaniają go do powrotu na boisko. Wszystko za sprawą kontuzji Marca-Andre Ter Stegena, który wypadł z gry prawdopodobnie na osiem miesięcy. Bardzo możliwe, że "Duma Katalonii" poszuka nowego bramkarza, ale do 1 stycznia wybierać może tylko z grona tych, którzy nie mają ważnego kontraktu z jakimkolwiek klubem. Wymarzonym scenariuszem polskich fanów tego zespołu jest sprowadzenie Szczęsnego, który zareagował na to wszystko komentarzem na Instagramie.

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny/Grzegorz Wajda/Reporter

"Dałem tej grze 18 lat mojego życia, codziennie, bez wymówek. Dzisiaj moje ciało wciąż czuje się gotowe na wyzwania, ale mojego serca już w tym nie ma. Czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę mojej rodzinie - mojej wspaniałej żonie Marinie i dwójce naszych pięknych dzieci Liamowi i Noelii. Dlatego zdecydowałem się odejść z profesjonalnej piłki" - tak 27 sierpnia Wojciech Szczęsny przekazał informację o zakończeniu piłkarskiej kariery.

Była to decyzja niespodziewana. Po skreśleniu przez Thiago Mottę i rozwiązaniu kontraktu z Juventusem na rok przed jego wygaśnięciem Polak szukał nowego klubu. Według doniesień medialnych negocjacje z saudyjskim Al-Nassr szły w dobrym kierunku (miał zarabiać trzy razy tyle, co w Turynie), ale temat ostatecznie upadł. Od dawna mówił, że Euro 2024 będzie zwieńczeniem jego etapu w reprezentacji Polski, ale raczej nie obstawiano odwieszenia butów na kołek.

O 34-latku znów jest głośno w ostatnich godzinach. Wszystko za sprawą kontuzji Marca-Andre Ter Stegena. W niedzielnym meczu Barcelony z Villarrealem doznał groźnej kontuzji prawego kolana. Według pierwszych doniesień zerwał ścięgno rzepki, co oznaczałoby około ośmiu miesięcy przerwy, czyli jednocześnie najprawdopodobniej koniec sezonu dla Niemca. Dyrekcja sportowa "Dumy Katalonii" musi podjąć decyzję, co dalej - czy zakontraktować jakiegoś golkipera, który jest obecnie bezrobotny, czy przeczekać do styczniowego okienka transferowego i wtedy sprowadzić nowego zawodnika. Mało prawdopodobny wydaje się być manewr pozostawienia Inakiego Peni jako "jedynki" do końca kampanii.

Umowy z żadnym klubem nie mają w tym momencie Keylor Navas, Loris Karius czy Sergio Rico. I tutaj właśnie wymieniono nazwisko Szczęsnego, który jest obecnie piłkarskim "emerytem". Polscy kibice "Blaugrany" podekscytowali się takim potencjalnym scenariuszem, w którym "Szczena" wznawia karierę, by grać dla tak zasłużonego historycznie zespołu. Mateusz Święcicki z Eleven Sports wrzucił żartobliwy post ze zdjęciem Roberta Lewandowskiego i swojego redakcyjnego kolegi Łukasza Wiśniowskiego w bluzach reprezentacji Polski i napisał: "Oni to ogarną". Miał na myśli oczywiście przekonanie Szczęsnego do powrotu na boisko i przejścia do Barcelony.

Wojciech Szczęsny reaguje na "kampanię" ws. przejścia do Barcelony

Wpis ten pojawił się w formie grafiki również na instagramowym profilu Foot Trucka. Właśnie tam w komentarzach pojawiła się odpowiedź golkipera. Raczej ucina ona cały temat.

Nikt Wam marzyć nie zabroni

~ Wojciech Szczęsny

Przypomnijmy, że w sobotę Szczęsny miał okazję pożegnać się na Allianz Stadium z kibicami "Starej Damy". - Dziękuję bardzo wszystkim, dziękuję za 7 lat okazanej miłości, ale przede wszystkim za miłość okazaną w ostatnim miesiącu. Właśnie w ostatnim miesiącu sprawiliście, że poczułem się szanowany i kochany, wiedząc, że nigdy nie byłbym w stanie odwdzięczyć się paradami. Sprawiliście, że poczułem się jak w domu, to jest mój dom i wszyscy jesteście moją rodziną - powiedział. W październiku czeka go podobna uroczystość przed którymś z meczów reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Wtedy ma się zaprezentować fanom wraz z Kamilem Grosickim i Grzegorzem Krychowiakiem, którzy także już są poza kadrą narodową.

Marc-Andre ter Stegen/AFP
Wojciech Szczęsny/Giuseppe Maffia / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
Robert Lewandowski i Raphinha/JOSE JORDAN / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem