FC Barcelona ma za sobą już w tym sezonie 10 meczów. To pierwsze spotkania pod wodzą nowego trenera, Hansiego Flicka. Wielu zastanawiało się, czy były opiekun Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec odnajdzie się w hiszpańskich warunkach. Dziś chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Zespół wygląda dużo lepiej niż w poprzednim sezonie pod wodzą Xaviego Hernandeza. Przewodzi ligowej stawce z 21 punktami na koncie (na 24 możliwe), a w Champions League wrócił na dobre tory po wpadce z AS Monaco, choć można ją też usprawiedliwiać wcześnie złapaną czerwoną kartką. Przede wszystkim jednak "Duma Katalonii" prezentuje atrakcyjny styl gry, nastawiony na ofensywę. Flick przyznał, że w końcówce wtorkowego meczu z Young Boys (5:0) radził piłkarzom trochę spuścić z tonu, ale ci za wszelką cenę chcieli walczyć o kolejne gole. Niemiec ustawia zespół z wysoką linią obrony, przez co zapewne zawodnicy będą strzelać więcej goli, ale i tracić więcej. Tak też sugerują dotychczasowe statystyki. Po 10 starciach we wszystkich rozgrywkach "Blaugrana" ma bilans trafień 31:11. Takim stanem rzeczy zmartwił się dziennikarz Xavier Bosch. W swoim artykule na łamach "Mundo Deportivo" zauważył, że w ostatnich stu latach tylko raz zdarzyło się, by mistrz Hiszpanii tracił więcej niż jednego gola na mecz. Było tak w sezonie 2012/13 z... Barceloną prowadzoną przez dziś nieżyjącego już Tito Vilanovę. Wtedy Katalończycy grali futbol totalny, osiągając 100 punktów w tabeli i bilans 115:40. Wojciech Szczęsny ma uszczelnić defensywę Barcelony Dziennikarz porównał trwający sezon do tego 22/23, kiedy Barcelona zdobyła mistrzostwo kraju. Tamta ekipa Xaviego miała na tym etapie LaLiga 22 punkty i jednego gola straconego (teraz jest ich w lidze dziewięć). To jednak suche liczby - walka o tytuł polega na zbalansowaniu całego zespołu, podtrzymywaniu formy i wysokości poprzeczki, jaką stawiają rywale. Trzeba jednak przyznać, że liczba straconych goli może się zmniejszyć po zakontraktowaniu Wojciecha Szczęsnego. W środę klub w końcu przekazał informację o zawarciu umowy z polskim bramkarzem do końca tego sezonu, a więc do 30 czerwca 2025 roku. - To dla mnie moment dumy. Szczerze, byłem gotowy na emeryturę. I byłem szczęśliwy. Nie zrobiłbym tego dla nikogo innego. Ale obecność tutaj w ostatnich dniach, patrzenie na to, jak ludzie mnie traktują i jak ważne jest to dla nich, sprawia, że czuję się dumny będąc częścią tej niezwykłej rodziny. Bo chociaż jest to ogromna instytucja i wielki klub piłkarski, poczułem tu rodzinny klimat w ciągu dwóch ostatnich dni. Dla mnie to duża rzecz, ponieważ rodzina zawsze była dla mnie niezwykle istotna. A teraz nieco ją rozszerzyłem -powiedział nasz rodak.