Wojciech Szczęsny został w środę piłkarzem Barcelony. Po przeprowadzeniu testów medycznych "Duma Katalonii" poinformowała o podpisaniu kontraktu przez polskiego bramkarza. Nasz rodak związał się umową do końca tego sezonu, czyli do 30 czerwca 2025 roku. Jeszcze 27 sierpnia ogłaszał zakończenie kariery, ale jego emerytura potrwała zaledwie 36 dni. Jak sam przyznał, rodzina i bliscy mówili mu, że "byłby głupi, gdyby nie skorzystał z takiej propozycji". Pojawiła się ona na horyzoncie po kontuzji Marca-Andre Ter Stegena. Jak wiadomo, w sporcie nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Niemiecki golkiper 21 września doznał zerwania ścięgna rzepki w prawym kolanie i wypadł z gry na siedem-osiem miesięcy, a powrót do optymalnej formy może mu zająć nawet dziewięć. Wicemistrzowie Hiszpanii zostali więc z 25-letnim Iñakim Peñą w bramce. Jeśli chcieli nowego bramkarza, mogli albo poczekać do styczniowego okienka transferowego, albo spróbować sprowadzić zawodnika, który nie był związany umową z żadnym klubem. Media informowały, że pierwszym wyborem był Keylor Navas, ale gdy otworzyła się opcja Szczęsnego, działacze nie mieli wątpliwości. Polak wskoczył więc w miejsce Ter Stegena. W przypadku tego niestandardowego ruchu obowiązuje zasada, w której zastępca danego gracza może otrzymać jedynie do 80 procent pensji "poprzednika". Oznacza to, że nie będzie zbyt wysoko na liście płacowej, ale w jego ruchu z pewnością chodziło o prestiż gry w bordowo-granatowych barwach i piękny ostatni etap kariery, a nie o kwestie finansowe. Cała sytuacja z nagłym wejściem do klubu ma jednak swoje minusy. Wojciech Szczęsny bez prezentacji w FC Barcelona. Prezenter BarçaOne komentuje 34-latek nie doczekał się prezentacji, na której mógłby pokazać się kibicom w nowych barwach. Kibice Barcelony doskonale pamiętają takie przywitanie Roberta Lewandowskiego przed dwoma laty. Kapitan reprezentacji Polski wyszedł na Camp Nou, gdzie czekało na niego - według informacji BarcaTV - 57 tysięcy kibiców. Przemawiał do fanów, pokazywał umiejętności techniczne z piłką, pozował do zdjęć z rodziną czy Joanem Laportą. Następnie przeniósł się do sali prasowej stadionu, gdzie odbyło się spotkanie z mediami. O ile w specyficznym przypadku sprowadzenia Szczęsnego można zrozumieć brak chęci organizacji wydarzenia na Estadi Montjuic, to jednak niezwołanie konferencji wydaje się być dziwnym ruchem zarządu. Zapytaliśmy o to pracowników klubu. Odpowiedział nam Edgar Fornos, dziennikarz BarçaOne, platformy streamingowej należącej do "Dumy Katalonii". Wygląda więc na to, że nie dojdzie już do żadnego zwrotu akcji w tej sprawie i Polak po prostu przejdzie do treningów w nowej drużynie na porządku dziennym. Wybrano opcję maksymalnego szacunku dla Ter Stegena i niecelebrowania zbyt mocno sprowadzenia jego zastępcy, choć pewnie wiele osób nie zgodzi się z tezą, że zaprezentowanie Szczęsnego w efektowniejszej bądź skromniejszej wersji godzi w wizerunek Niemca lub klubu.