Wojciech Szczęsny niespodziewanie pod koniec sierpnia ogłosił, że kończy sportową karierę, będąc tak naprawdę na piłkarskim szczycie, bo Polaka wówczas śmiało mogliśmy stawiać w gronie najlepszych 10 bramkarzy na świecie. "Dałem futbolowi wszystko, co miałem przez ponad 18 lat mojego życia. Poświęcałem się codziennie, bez wymówek. Moje ciało wciąż czuje się gotowe na wyzwania, mojego serca już tam nie ma. Czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę mojej rodzinie" - przekazał jednak 27 sierpnia. Hat-trick przeciwko Bayernowi Monachium nie wystarczył. Porażka kolegi Lewandowskiego Nieco ponad miesiąc później pojawiła się jednak na horyzoncie okazja, którą Szczęsny postanowił wykorzystać. Do naszego byłego bramkarza reprezentacji Polski zgłosiła się bowiem FC Barcelona, która znalazła się w sytuacji kryzysowej. "Duma Katalonii" z powodu poważnej kontuzji kolana straciła bowiem swojego kapitana, a więc Marca-Andre ter Stegena, który jednocześnie był także pierwszym wyborem między słupkami zespołu prowadzonego przez Hansiego Flicka. Szczęsny z rozbrajającą szczerością. Bez złudzeń W związku z tym władze klubu z Katalonii zgłosiły się do Szczęsnego, który przebywał już na emeryturze. Po kilku dniach negocjacji Polak zgodził się przyjąć propozycję z Barcelony i na początku października podpisał umowę z FC Barceloną. Ta obowiązywać będzie do końca sezonu. Zagadką pozostawało jednak to, kiedy "Szczena" będzie dostępny. Po październikowej przerwie na kadry Polak ogłosił, że jest już gotowy, a mimo tego Flick postawił na Inakiego Penę w meczach z Sevillą i Bayernem Monachium. Mistrz Polski będzie mieć nowego prezesa. Przed nim trudne zadanie Wydaje się, że w przypadku El Clasico będzie dokładnie tak samo, a Wojciech Szczęsny w rozmowie zapowiadającej ten hitowy mecz, z rozbrajającą szczerością stwierdził, co zrobiłby na miejscu trenera. - Nie wystawiłbym siebie w El Clasico. Ja powiedziałem Hansiemu, że nawet jakbym był na 100% gotowy, to ja na jego miejscu bym na siebie nie postawił, bo ja uważam, że kiedy zespół funkcjonuje, to można tylko zepsuć, robiąc niepotrzebne zmiany - stwierdził Szczęsny. Nie ma większych wątpliwości, że Polak nawet mimo kilku tygodni przerwy od pracy, wciąż jest lepszym bramkarzem niż jego konkurent, ale Pena faktycznie nie dał bardzo wyraźnych powodów do zmiany między słupkami i wydaje się, że mecz z Realem Madryt Szczęsny zacznie na ławce rezerwowych. To spotkanie już w sobotę 26 października. Pierwszy gwizdek sędziego Jose Marii Sancheza Martineza powinien wybrzmieć o 21:00. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl.