Atmosfera wokół Barcelony była napięta jeszcze przed środowym spotkaniem Ligi Mistrzów z Royal Antwerp. Mistrz Hiszpanii kilka dni wcześniej przegrał u siebie w lidze Gironą aż 2:4, przez co w tabeli traci do pozycji lidera już siedem punktów. Formy wciąż poszukuje Robert Lewandowski, na którego po każdym kolejnym występie spada coraz większa krytyka. Słabnie jednocześnie pozycja Xaviego. Wielu kibiców uważa, że szkoleniowca należy zwolnić, choć on sam wciąż czuje się na siłach, by dalej prowadzić klub. Dziennikarzom nie podoba się natomiast sposób retoryki Xaviego. Trener rzadko kiedy winę za słabsze występy bierze na siebie, szukając jej w wielu aspektach dookoła. Kibice mają już dość słuchania po kolejnych rozczarowujących występach "Dumy Katalonii", że "zespół zagra dobre spotkanie", lub "brakowało skuteczności". Dlatego też mimo że spotkanie w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów z Royal Antwerp było przysłowiowym "meczem o pietruszkę", w mediach oczekiwano przekonywującego występu. Zgodnie z przewidywaniami sztab szkoleniowy zdecydował się na wiele rotacji, a szansę w podstawowym składzie otrzymali zmiennicy, w tym między innymi Sergi Roberto, Fermin Lopez, czy 17-letni Hector Font. Dla prawego obrońcy był to debiut w barwach FC Barcelona. Niestety wychowanek nie mógł go zapisać po stronie tych udanych. Za sprawą fatalnych błędów indywidualnych Oriola Romeu, a także braku koncentracji w czasie doliczonym Barca przegrała z Antwerpią 2:3. Dla klubu z Belgii było to nie tylko pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Lidze Mistrzów, ale w ogóle pierwsze punkty. Wcześniej Royal Antwerp przegrało wszystkie pięć poprzednich meczów. Po spotkaniu kibice ciskali gromy nie tylko w Roberta Lewandowskiego, który kolejny raz rozegrał bardzo słabe zawody. Winą za porażkę obarczono przede wszystkim Oriola Romeu i Xaviego. Xavi w konflikcie z Deco? Z mediów płyną sprzeczne przekazy Media przekazały, że zaraz po końcowym gwizdku do szatni udał się prezes Joan Laporta w otoczeniu kilku innych działaczy. Niektórzy dziennikarze spekulowali, że zwolniony może zostać Xavi Hernandez, jednak tak się nie stało. Na jaw wypłynęły jednak kolejne fakty świadczące o tym, że w klubie nie dzieje się dobrze. W kadrze meczowej na to spotkanie nie znalazł się Frenkie de Jong. Oficjalnym powodem absencji Holendra była drobna infekcja. Mimo to jak twierdzi rozgłośnia RAC1, a także Gerard Romero, dyrektor sportowy Barcelony - Deco, zdecydował się zadzwonić do pomocnika i ustalić dokładne przyczyny jego nieobecności. Działacz miał oskarżyć zawodnika o symulowanie, co bardzo nie spodobało się Xaviemu. Relacje pomiędzy trenerem i dyrektorem sportowym, według Gerarda Moreno uległy poważnemu ochłodzeniu. Spekuluje się nawet, że panowie nie będą w stanie dalej razem pracować w klubie i jeden z nich będzie musiał odejść. Inne stanowisko w tej sprawie prezentują jednak Toni Juanmarti i redakcja "SPORT". Według ich informacji rozmowa Deco z Frenkiem de Jongiem odbyła się w miłej i zdrowej atmosferze, a działacz miał życzyć mu zdrowia. Media są jednak zgodne co do tego, że po feralnej porażce z Antwerpią Xavi nie wygłosił żadnej dłużej przemowy w szatni. Szkoleniowiec uczulił jedynie swoich zawodników na to, by byli bardziej zjednoczeni i wzajemnie się wspierali. Nie życzył sobie również, żeby do mediów przedostawały się sprawy, które powinny pozostać w szatni. Poziom Lewandowskiego obnażony, świat to zobaczył i nie miał litości. Padła nota 2/10 Joan Laporta wciąż ma zaufanie do Xaviego, choć porażki z Gironą i Royal Antwerp poważnie je nadwyrężyły. Jeśli FC Barcelona nie wygra w najbliższej kolejce La Liga na wyjeździe z Valencią, w klubie mogą zapaść ważne decyzje względem przyszłości sztabu szkoleniowego.