Mecz na Estadio Benito Villamarin poprzedził ładny gest piłkarzy FC Barcelona, którzy utworzyli szpaler ekipie Betisu, gratulując rywalom triumfu w Pucharze Króla. Fani gospodarzy zapewne dłużej będą wspominać to wydarzenie, niż pierwszą połowę spotkania, która zakończyła się bezbramkowym remisem. Obie ekipy miały jednak okazję do strzelenia gola. Strzał głową Ronalda Arajuo został zatrzymany przez Ruiego Silvę (który zastąpił kontuzjowanego Claudio Bravo), a Guido Rodriguez po drugiej stronie boiska trafił w słupek. Real Betis - FC Barcelona. "Wejście smoka" Ansu Fatiego Po zmianie stron kolejną niezłą sytuację po stronie Betisu miał Juanmi. Górą był jednak Neto. Na bramkę trzeba było czekać do 76. minuty, gdy do siatki trafił... wprowadzony minutę wcześniej Ansu Fati. Był to dla niego drugi mecz po powrocie po kontuzji! "Duma Katalonii" nie miała jednak dużo czasu na świętowanie. Po trzech minutach do wyrównania doprowadził jej były zawodnik - Marc Bartra. Wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. W 94. minucie gola na wagę zwycięstwa strzelił jednak Jordi Alba. Dla Barcelony to był ważny triumf w kontekście walki o wicemistrzostwo Hiszpanii. Betis ma tymczasem czego żałować. Dla drużyny z Sewilli - marzącej o awansie do Ligi Mistrzów - liczy się bowiem każdy punkt.