Arabscy szejkowie od kilku miesięcy starają się wprost zatrząsnąć światem futbolu - wszystko, jak się zdaje, zaczęło się od transferu Cristiano Ronaldo do rijadzkiego Al-Nassr. Po tym ruchu ze strony "Rycerzy Nadżdy" ruszyła prawdziwa lawina kolejnych wzmocnień w saudyjskich klubach. Łagodzić swój wizerunek poprzez futbol próbują jednak nie tylko Saudyjczycy, ale i Katarczycy. Ci drudzy wpadli ostatnio na doprawdy nietypowy pomysł. Otóż chcą mieć u siebie... FC Barcelona. Kibice "Blaugrany" mogą jednak spać spokojnie - Robert Lewandowski i spółka nie wybierają się nigdzie z Hiszpanii. Na Bliski Wschód "powędrowałaby" jedynie nazwa drużyny. FC Barcelona dokonała ważnej zmiany. To ukłon w stronę społeczności LGBTQ+ FC Barcelona w wersji... katarskiej? Śmiały plan szejków Laia Tudel Prades, dziennikarka Catalunya Radio, w programie "Tots Costa" podała informację, jakoby Katarczycy mieli złożyć "Barcy" ofertę opiewającą na zawrotne 100 mln euro za rok za możliwość nazwania jednego z klubów w Qatar Stars League mianem "Dumy Katalonii". Działałoby to na zasadach w pewien sposób podobnych do franczyzy i - jak można podejrzewać - w rozgrywkach pojawi się np. "FC Barcelona Al-Sadd" lub "Barca Al-Duhail" (na razie nie precyzowano, o którą ekipę ma chodzić). Doniesienia Tudel Prades pokrywają się z wcześniejszymi przeciekami prezentowanymi przez "Mundo Deportivo". Wielka oferta z Arabii za piłkarza Barcelony. Ta sprzedaż wpłynie na sytuację Lewandowskiego FC Barcelona skuszona milionami? Joan Laporta może się postawić... Czy zarząd "Blaugrany" przystanie na taki plan? Na razie miał on się w ogóle nie odnieść do tego pomysłu, natomiast wydaje się to raczej mało prawdopodobne. Po pierwsze nie jest do końca jasne, czy takie zagranie nie byłoby sprzeczne ze statutem FCB, po drugie zaś obecny prezydent klubu Joan Laporta już niegdyś ostro krytykował współpracę Barcelony z Qatar Airways. Na razie kwestia ta zostanie zapewne "zamrożona" na pewien czas - choć argumentem za podjęciem się tak specyficznej współpracy jest to, że drużyna z Camp Nou wciąż ma pewne problemy ze zbalansowaniem swojego budżetu. 100 milionów piechotą nie chodzi - chyba, że z Półwyspu Arabskiego na Iberyjski.