W pierwszej połowie zagrzały się głowy dwóch młodych zawodników. W 26. minucie 18-letni Gavi zaatakował ciałem 22-letniego rywala, a ten - w akcie zemsty - po zatrzymaniu gry - popchnął Hiszpana od tyłu i wytrącił mu z rąk piłkę. Obaj krewcy, młodzi gracze otrzymali po żółtej kartce. To nie był jednak jedyny zapalny moment. W 84. minucie Vinicius zaczął krzyczeć w stronę Ronalda Araujo, który nie pozostał mu dłużny, a następnie popchnął reprezentanta Brazylii. Wybuchła spora kłótnia, ale w końcu sytuację udało się w końcu uspokoić. Chwilę później Vinicius opuścił murawę, zastąpiony przez Daniego Ceballosa. Po meczu Valverde odniósł się do sytuacji z Brazylijczykiem. "Musimy więcej myśleć. Nie tylko piłkarze Barcelony, ale my także. To część piłki. Zamiast cieszyć się grą, to konfrontujesz się z rywalem" - stwierdził Urugwajczyk. Real w środę mógł cieszyć się grą, bo po golu Viniciusa i trzech bramkach Karima Benzemy dokonał rzeczy, której nie było od 60 lat. Barcelona - Real. Federico Valverde o Karimie Benzemie "Rezultat jest bardzo dobry. Najważniejsze było awansować. W drugiej połowie potrafiliśmy znaleźć wolne przestrzenie" - powiedział Valverde o grze drużyny, która po przerwie, za sprawą Benzemy, strzeliła trzy gole. "Najważniejsza była pierwsza bramka. Ważne, że udało się to zrobić, a w obronie byliśmy cierpliwi" - dodał. Urugwajczyk nie mógł nie wspomnieć także o bohaterze wieczoru. "Wiemy, co daje Karim. Bez względu na to, ile bramek zdobędzie, jest punktem odniesienia dla nas wszystkich. Zawsze chce więcej" - powiedział Valverde. Francuz został 10. graczem w historii, który "ustrzelił" hat-tricka na Camp Nou przeciwko Barcelonie. Real w środę przerwał serię trzech porażek z rzędu z "Dumą Katalonii", a w nagrodę 6 maja zagra z Osasuną Pampeluna w finale Pucharu Króla.