Barcelona była faworytem spotkania z Granadą, choć ostatnio ten rywal nie leży ekipie wielokrotnych mistrzów Hiszpanii. Poprzednio w lidze wygrała z nim trzy lata temu i zalicza serię pięciu meczów bez zwycięstwa. W niedzielę co prawda gospodarze objęli prowadzenie już w 14. minucie, kiedy do siatki trafił Lamine Yamal. Jednak tuż przed przerwą wyrównał Ricard Sanchez. Hiszpańskie media wychwyciły, jak w tym momencie zdenerwowany Xavi mocno przeklina, a na dodatek podchodzi do ławki i uderza jeden z fotelików, wyżywając się na nim. Być może wpływ na zachowania trenera miał fakt, że chwilę przed wyrównaniem, świetną okazję na podwyższenie wyniku zmarnował Robert Lewandowski. Uderzenie Polaka z pola karnego zatrzymał na linii bramkowej Martin Hongla. "Mieliśmy wiele momentów na dokończenie meczu, gdyby było 2-0, wszystko by się zmieniło" - ocenił Xavi na konferencji prasowej. "Za łatwo oddajemy pole w obronie. Straciliśmy kilka goli z Villarrealem, tak samo przeciwko Granadzie. To sprawia, że trudno jest cokolwiek wygrać. Musimy minimalizować liczbę błędów. Takie same naznaczyły cały nasz sezon. Identycznie było w poprzednim spotkaniu z tym zespołem, również zakończonym remisem" - dodał. La Liga. FC Barcelona musi patrzeć za siebie Po zamianie stron Granada dwukrotnie wychodziła na prowadzenie za sprawą Facunda Pellistriego i Ignasiego Miquela, ale Barcelonie udało się wyrównać po golach Lewandowskiego i ponownie Yamala. Nie taki miał być jednak rezultat tego spotkania. Nic dziwnego, że nerwy też puściły prezesowi klubu. Jak podało Radio Catalunya Laporta po spotkaniu był wściekły, do tego stopnia, że rzucił tacą z kanapkami, które podaje się w loży VIP-ów na Stadionie Olimpijskim. Po meczu prezes Barcelony rozmawiał z Xavim, bo, jak to ma w zwyczaju, pojawił się w szatni zespołu. "Był mocno rozczarowany" - przyznał potem szkoleniowiec "Dumy Katalonii". W tabeli Barcelona zajmuje trzecie miejsce, tracąc 10 punktów do liderującego Realu i pięć do rewelacyjnej Girony. Mają natomiast trzy "oczka" przewagi nad Atletico Madryt i sześć nad Athetikiem Bilbao, które jednak ma jeden mecz rozegrany mniej. Czyli zamiast patrzeć w górę "Duma Katalonii" musi zacząć zwracać uwagę na zespoły z niższych miejsc, żeby nie wypaść poza pierwszą czwórkę, co oznaczałoby brak awansu do Ligi Mistrzów. W następnej kolejce podopieczni Xaviego zagrają na wyjeździe z Celtą Vigo. Mecz odbędzie się 17 lutego, początek o 18.30.