Jak wypadnie Real Madryt po mundialu, jak wypadnie wielki nieobecny w Katarze Karim Benzema - to były pytania przed pierwszym po przerwie ligowym spotkaniu "Królewskich". Real się ostatecznie obronił, Francuz się ostatecznie obronił - dzięki niemu mistrz Hiszpanii znów jest liderem La Liga. Mocny początek "Królewskich". Powinni dostać rzut karny? Przez blisko pół godziny Real Madryt panował nad sytuacją, grał tak, jak chciał, brakowało mu tylko bramki. A okazji kilka miał. Choćby w 10. minucie po ładnym strzale w dalszy róg bramki w wykonaniu Marco Asensio - doświadczony Jordi Masip popisał się ładną interwencją. Tylko że piłka wróciła przed jego bramkę, a tam kluczową interwencją popisał się obrońca Valladolid Javi Sánchez. Niby szczęśliwie, bo wybił piłkę, ale też i nieszczęśliwie, bo futbolówka trafiła go w rękę odstawioną od ciała, na której bynajmniej się nie podpierał. Sędzia José Luis Munuera Montero zdecydowanie pokazał, że jedenastki nie będzie. Cytowany przez Asa były międzynarodowy arbiter Eduardo Iturralde González był innego zdania - to powinien być karny dla Realu! Świetne minuty Valladolid przed przerwą - mogło dojść do sensacji! Real jeszcze przez jakiś czas dominował, Vinicius świetnie w 17. minucie uderzył z lewej strony - niezbyt mocno, technicznie. Masip odbił piłkę, obrońca Valladolid nie dał rady dobrze wybić, więc przed kapitalną szansą stanął Benzema. Francuz potwornie jednak spudłował z pięciu metrów - to było niewyobrażalne! Później goście znów protestowali, gdy Asensio upadł w szesnastce, podobnie jak i gospodarze, gdy po starciu z Davidem Alabą leżał Oscar Plano. Sędzia Munuera Montero patrzył na to z politowaniem. Zaskakujące było to, że po pół godzinie Valladolid zaczął grać bardzo odważnie, zupełnie przestał się bać "Królewskich". W 36. minucie Álvaro Aguado huknął zza pola karnego - piłka "odkręcała" się w kierunku dalszego słupka. Thibaut Courtois może i w Katarze nie błyszczał, ale w Realu jest graczem absolutnie pierwszoplanowym. Sięgnął piłki prawą ręką, zbił ją do boku. Gospodarze atakowali wtedy mistrza Hiszpanii pressingiem już w jego polu karnym. Nie minęła minuta, a Aguado znów przymierzył zza szesnastki, tym razem prawą nogą. Pomylił się o centymetry! Courtois po raz drugi ratuje Real. To będzie najlepsza interwencja w kolejce? Piłkarze ze stolicy byli podrażnieni, drugą połowę znów zaczęli tak jak pierwszą. Szalał na lewej stronie Vinicius, ale rywale często go podwajali. W 50. minucie, po rzucie rożnym Toniego Kroosa, z bliska główkował Antonio Rüdiger, źle trafił jednak piłkę. Gospodarze znów zostali zmuszeni do głębokiej obrony, pytanie brzmiało, na jak długo starczy im sił w tak konsekwentnym przesuwaniu obu linii defensywnych. Valladolid jednak wytrzymał, mimo problemów z kontuzjami kolejnych graczy. Wytrzymał chwilowy napór Realu, później sam przesunął swoje formacje ofensywne. W 68. minucie znów Courtois uratował Real - po rzucie rożnym świetnie główkował Sergio León, a Belg popisał się interwencją na miarę najlepszej w kolejce. Bezradny, wydawało się, Real zadał decydujący cios. Drugi raz Javiemu Sánchezowi już się nie udało Real był bezradny, niby atakował, ale sytuacji nie miał w ogóle. Masip nudził się aż do 78. minuty, gdy zza pola karnego nieźle uderzył Benzema. Kluczowe było dość przypadkowe zdarzenie z 80. minuty, gdy Rüdiger niegroźnie uderzył piłkę głową w kierunku bramki, a Javi Sánchez dostał piłką w wysoko uniesioną rękę. Po interwencji VAR sędzia tym razem podyktował jedenastkę na Realu, na dodatek z boiska wyrzucony został za niesportowe zachowanie Sergio León. Benzema czekał na tę jedną sytuacją do przełamania się. Wytrzymał presję, wygrał z własnymi nerwami i w 83. minucie pokonał w końcu Matipa. Valladolid nie był już w stanie utrzymać tego tempa, tak dobrze się przesuwać i atakować. Przegrał pechowo, choć wcale nie musiał. A dobił go w 89. minucie Benzema, który wykorzystał świetny rajd i dogranie rezerwowego Eduardo Camavingi.