Primera Division - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! "Królewscy" chcieli w ligowym klasyku zrehabilitować się za wpadkę w Pucharze Króla, z którego odpadli, na etapie ćwierćfinału, po porażce z CD Leganes. Spotkanie na Estadio Mestalla było idealnym miejscem na odzyskanie zaufania kibiców. O zwycięstwo wcale nie musiało być łatwo, bo Valencia przegrała zaledwie jeden mecz przed własną publicznością w tym sezonie. Kibice mogli spodziewać się dobrego, obfitującego w gole, widowiska. W siedmiu ostatnich meczach ligowych obu zespołów na Mestalla padły aż 34 bramki (średnia 4,5 gola/mecz). Trener Realu - Zinedine Zidane czuł chyba, że stawką sobotniego meczu może być jego być albo nie być. Po raz pierwszy od 280 dni w wyjściowym składzie znalazł się ofensywny tercet BBC (Bale-Benzema-Cristiano). "Królewscy" mogli objąć prowadzenie w kuriozalnych okolicznościach. Ezequiel Garay storpedował własnego bramkarza, a przed szansą stanął Gareth Bale. Walijczyk huknął zza "szesnastki" - ale bramkarz Valencii nie tylko zdążył się pozbierać, ale i zaliczył fenomenalną paradę. Po drugiej stronie boiska szansę miał Rodrigo Moreno. Hiszpan zszedł do środka i huknął z dystansu tuż nad poprzeczką bramki Keylora Navasa. Akcja dodała animuszu "Nietoperzom", które ruszyły odważniej, ale szybko spotkały się z firmową kontrą Realu. Piłkę przejął Cristiano Ronaldo, który po rozegraniu z Marcelo i Karimem Benzemą, wpadł w pole karne. Faulem ratował się Martin Montoya, a sędzia Javier Estrada Fernandez nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Rzut karny na bramkę, płaskim strzałem, zamienił CR7. Drużyna Marcelino Garcii Torala nie złożyła jednak broni. Już osiem minut później powinno być 1-1. Geoffrey Kondogbia znakomicie uderzył zza pola karnego, ale fantastyczną paradą popisał się bramkarz Realu. W 34. minucie Navas popełnił jednak błąd. Niepewnie ruszył do piłki zacentrowanej z narożnika i zostawił pustą bramkę. Gdyby nie Raphael Varane, Kondogbia wpisałby się na listę strzelców. Cztery minuty później trybuny Estadio Mestalla oszalały. Montoya przypadkowo zderzył się z Benzemą, a Francuz wykorzystał ten fakt i wymusił "jedenastkę". Pomimo protestów gospodarzy, arbiter ponownie wskazał na "wapno". Formalności znów dopełnił CR7, który skompletował dublet. Wściekłość kibiców i piłkarzy "Nietoperzy" urosła kilka chwil później. Dani Parejo padł w polu karnym "Królewskich" po starciu z Casemiro, ale arbiter nie zdecydował się użyć gwizdka. Sfrustrowani zawodnicy gospodarzy ruszyli do huraganowych ataków i w końcówce okupowali pole karne Navasa. W 44. minucie, z piątego metra, fatalnie spudłował Rodrigo, który nie trafił na pustą bramkę. Chwilę później, Goncalo Guedes uderzył po długim rogu, a piłka, po interwencji bramkarza, nieznacznie minęła słupek. Po przerwie role się odwróciły i to przyjezdni z Madrytu mieli więcej uwag do pracy arbitra. W 52. minucie Bale starł się przy linii bocznej z Tonim Lato, ale sędzia przyznał piłkę Valencii. Walijczyk ułożył z palców okulary i przyłożył je do oczu, kontestując sędziowski werdykt. Skończyło się żółtym kartonikiem. "Nietoperze" kontynuowały pościg za rywalem. Przy próbach Rodrigo oraz Carlosa Solera brakowało jednak dokładności i szczęścia. Wszystko zmieniło się w 59. minucie. Po dośrodkowaniu Parejo z rzutu rożnego, krycie zgubił Nacho Fernandez, a na listę strzelców, strzałem głową, wpisał się Santi Mina. Siedem minut później zza pola karnego spróbował Parejo, ale znakomitą, instynktowną, interwencję zaliczył Navas, który odbił piłkę lewą stopą. "Królewscy" byli w odwrocie, ale do akcji ruszył Cristiano Ronaldo. Po zagraniu Bale'a z prawego skrzydła, uderzył z piątego metra, ale piłkę, na linii bramkowej, chwycił Neto. Sześć minut przed końcem Real pogrzebał resztki nadziei "Nietoperzy" na remis. Kapitalną akcję przeprowadził Marcelo, który po wymianie piłki z Marco Asensio, wpakował piłkę idealnie pomiędzy słupkiem, a bramkarzem Valencii. Podopiecznych Marcelino pognębił jeszcze Toni Kroos, który w 89. minucie huknął po długim rogu, zaskakując Neto i ustalając wynik na 4-1. Kropkę nad "i" pomógł mu postawić Mateo Kovaczić, który kilkadziesiąt sekund wcześniej wszedł na boisko. Dzięki wygranej, "Królewscy" zbliżyli się do trzeciej Valencii na odległość dwóch punktów, mając jeden mecz do rozegrania więcej. Do prowadzącej Barcelony, która w niedzielę zagra z Deportivo Alaves, Real traci 16 punktów. KK Valencia CF - Real Madryt 1-4 (0-2) 0-1 Cristiano Ronaldo (16. - k.) 0-2 Cristiano Ronaldo (38. - k.) 1-2 Santi Mina (59.) 1-3 Marcelo (84.) 1-4 Toni Kroos (89.) Valencia: Neto - Martin Montoya, Francis Coquelin, Ezequiel Garay, Toni Lato (77, Andreas Pereira) - Goncalo Guedes (46, Carlos Soler), Dani Parejo, Geoffrey Kondogbia, Jose Luis Gaya - Rodrigo Moreno (76, Simone Zaza), Santi Mina. Real: Keylor Navas - Dani Carvajal, Nacho Fernandez, Raphael Varane, Marcelo - Toni Kroos, Luka Modrić (88, Mateo Kovaczić), Casemiro - Gareth Bale (69, Lucas Vazquez), Karim Benzema (78, Marco Asensio), Cristiano Ronaldo.