- To jest mafia. Nie wydaje wam się? Okradli mnie z prywatnych informacji, żeby sprzedać je do mediów i skompromitować. Nie wyobrażam sobie siebie znalezionego w rowie z kulą w karku, ale z workiem kokainy w bagażniku samochodu to już na pewno - mówi prezes hiszpańskiej federacji Luis Rubiales. Kim jest ta mafia? Bada policja Słowo "mafia" powtórzył kilka razy. Nie chciał powiedzieć kto go okradł konkretnie, dał do zrozumienia, że ci co chcą, wiedzą. Jak jego rozmowy telefoniczne z piłkarzem Barcelony Gerardem Pique wyciekły do "El Confidencial"? - To jest tajemnica policyjnego śledztwa - odparł. Chodzi o transakcję między hiszpańską federacją a rządem Arabii Saudyjskiej w sprawie Superpucharu Hiszpanii. Pique jest prezesem i założycielem firmy "Kosmos Holding", która pośredniczyła w rozmowach i otrzymała za to od Saudyjczyków 24 mln euro, czyli 10 proc od transakcji. To właśnie firma "Kosmos" zreformowała tenisowy Puchar Davisa. Kupiła też prawa do transmisji meczów ligi francuskiej, gdy latem PSG zatrudniło Leo Messiego. Kiedy Messi debiutował w Ligue 1 Pique oddał prawa do pokazywania spotkania znajomemu jutuberowi. Jakiś czas temu Pique przyszedł do Rubialesa z propozycją sprzedania Superpucharu Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej. - Mamy tam dobre kontakty - powiedział obrońca Barcelony. Rząd Arabii Saudyjskiej był gotowy zapłacić 40 mln euro za każdą edycję Superpucharu. Pique wymyślił formułę miniturnieju, w którym grają cztery zespoły: mistrz i wicemistrz Hiszpanii oraz finaliści Pucharu Króla. W kontrakcie była klauzula, która mówiła, że kwota się zmniejszy, jeśli w Superpucharze nie zagra Real lub Barcelona. Były też inne oferty, na przykład z Kataru i USA. "Wybrano tę z Arabii Saudyjskiej, żeby Pique mógł zarobić 24 mln euro prowizji?" - pytają dziennikarze. Pique i Rubiales twierdzą, że to bzdura. - Wygrała oferta z Arabii Saudyjskiej, bo była najlepsza - zapewniają stoper Barcy i prezes federacji. Pique prosił króla Hiszpanii o pomoc w negocjacjach z Saudyjczykami Ostatecznie sprzedano Superpuchar Hiszpanii na 10 lat, umowę rozszerzono podczas pandemii. Rubiales, lub po prostu "Rubi" - jak zwracał się do niego w rozmowach Gerard Pique - jest z niej dumny. Połowę kwoty od Saudyjczyków dostają kluby, które grają. Połowa idzie na futbol z niższych lig, kobiecy i młodzieżowy. - Kiedy przychodziłem do Związku jego roczne dochody sięgały 146 mln euro, teraz przekroczyły 400 mln - mówi Rubiales. - Cieszę się, że piłkarze się zmieniają. Że jest coraz więcej takich jak Pique, którzy robią też inne rzeczy niż bieganie za piłką. Wychodzą poza schemat. - Kiedyś Superpuchar Hiszpanii generował 120 tys euro, teraz generuje 40 mln euro. To chyba dobrze? - pyta Pique. Rubiales dodaje, że nie ma tu konfliktu interesów, bo federacja nie negocjowała z firmą Pique, ale z Saudyjczykami, a prowizję 24 mln euro "Kosmos" dostaje od rządu Arabii Saudyjskiej, a nie od hiszpańskiego związku. Właściwie w informacjach ujawnionych przez "El Confidencial" nie ma niczego nowego. Fakty były znane, kiedy w listopadzie 2019 roku ogłoszono, że Superpuchar Hiszpanii odbędzie się w Dżudda w prowincji Mekka nad Morzem Czerwonym. I że za 4-lata kontraktu z Saudyjczykami federacja hiszpańska otrzyma 120 mln euro. Czyli 40 mln za każdą edycję turnieju. Teraz wyciekły jednak konkretne rozmowy Pique z Rubialesem, a w nich różne ciekawostki jak ta, że stoper Barcelony namawiał prezesa, by wysłał go na igrzyska do Tokio z reprezentacją Hiszpanii. Lub poprosił byłego króla Hiszpanii Juana Carlosa I o to, by wywarł presję na Saudyjczykach przy negocjacjach kontraktu dotyczącego Superpucharu. Ostatecznie król się tego nie podjął. Pique: - I kto tu jest przestępcą? Rubiales przyznaje, że Pique, ale też kilku innych piłkarzy prosiło go o szansę gry w Tokio, ale wszystkim musiał odmówić. - Decyzję podjął trener - mówi prezes. W 2019 roku Pique dzwonił też do Rubialesa, by załatwić łatwiejszą grupę rozgrywkową dla swojego klubu Andorra, który zastępował zbankrutowany Reus w III lidze hiszpańskiej. W Hiszpanii publikacje w "El Confidencial" wywołały burzę. Nie zarzuca się Rubialesowi i Pique wprost korupcji lub przestępstwa, ale złamanie wielu zasad etycznych. Komentator barcelońskiego "Sportu" uważa za skandal handlowanie z rządem kraju, w którym nagminnie łamane są prawa człowieka i prawa kobiet. Uważa, że dla Pique i Rubialesa liczy się wyłącznie maksymalizacja zysku. Pyta do czego milionerowi takiemu jak jeden z kapitanów Barcy potrzebna jest kasa z Arabii Saudyjskiej? Wiadomo już, że w następnej edycji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej zagrają Real Madryt, Valencia i Betis Sewilla. Królewscy będą mistrzem kraju, dwa kolejne zespoły zmierzą się w finale Pucharu Króla. Czwarty będzie wicemistrz Hiszpanii. O tę pozycję walczą Barcelona, Atletico Madryt i Sevilla. Dziennikarze zapytali Diego Simeone, czy wobec klauzuli mówiącej o tym, że rząd Arabii Saudyjskiej więcej płaci za udział Barcy w Superpucharze, nie obawia się jakiegoś wsparcia dla Katalończyków. Odpowiedział, że w ogóle nie podoba mu się ten zapis. Pique zwraca uwagę na to, że on i Rubiales są ofiarami przestępstwa. - My nie zrobiliśmy niczego niezgodnego z prawem. Za to ktoś okradł nas z prywatności, nielegalnie włamując się do naszych telefonów. Upublicznił rozmowy. To jest przestępstwo, a tymczasem atakowani jesteśmy my. Na tym polega absurd całej sytuacji - przekonuje. Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Pique o wycieku nagrań dotyczących Superpucharu Hiszpanii