Carlo Ancelotti stracił cierpliwość po wyjazdowym meczu Realu Madryt z Valencią. Szkoleniowiec "Królewskich", cytowany przez "Diario Sport", dał wyraz swojej wściekłości po wydarzeniach, do których doszło na Estadio Mestalla w niedzielne popołudnie. W spotkaniu Realu z Valencią doszło do potężnego spięcia między Viniusem Juniorem a kibicami gospodarzy, zwłaszcza tymi umiejscowionymi w niższych rzędach stadionu. Zaczęło się od sytuacji, gdy na boisku znalazły się dwie piłki i sędzia przerwał grę, bo odkopnięta przez gracza Valencii futbolówka uderzyła w tę drugą i przerwano w ten sposób dobrze zapowiadającą się akcję z Viniciusem w roli głównej. Zawodnik Realu skarżył się, że jest obrażany rasistowsko i - jak przyznał po meczu Ancelotti - chciał opuścić boisko. Ostatecznie został, ale w końcówce obejrzał czerwoną kartkę po kolejnej boiskowej awanturze. Trener Realu Madryt Carlo Ancelotti po sytuacji z Viniciusem: "Coś jest nie tak z tą ligą" Zdenerwowany Ancelotti po meczu nie chciał rozmawiać o taktyce czy przyczynach porażki Realu. - Chcecie rozmawiać o futbolu? Ja nie chcę. Chcę porozmawiać o tym, co zaszło, to ważniejsze od porażki, nie uważacie? Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Jeżeli cały stadion wyzywa piłkarza od małp, a trener zastanawia się, czy w tej sytuacji nie zdjąć tego gracza z placu gry, to znaczy że coś jest nie tak z tą ligą - oświadczył mocno Włoch. - Vinicius nie chciał kontynuować gry. Ale powiedziałem mu, że nie jest winny, że jest ofiarą tej całej sytuacji. Ostatecznie został. Na koniec pokazują mu bezsensowną czerwoną kartkę - zżymał się Carlo Ancelotti. Vinicius otrzymał ją po tym, jak wraz z bramkarzem Valencii Giorgim Mamardashvilim rzucili się sobie do gardeł, a gracz Realu w całym zamieszaniu "odwinął się" i trafił w twarz jednego z rywali. - Cały stadion obrażał go rasistowsko. Zobaczymy, co się teraz wydarzy. Zwykle nic się nie dzieje, bo takie sytuacje już się zdarzały w przeszłości i nic się nie wydarzyło w związku z tym. Nie jestem sędzią, ale to jest naprawdę poważne - podkreślał wzburzony Ancelotti. I kontynuował: - Mamy problem, La Liga ma problem. Powinno się w takich sytuacjach przerwać mecz. To nie jest jedna obrażająca zawodnika osoba, cały stadion obrażał go rasistowsko. Ancelotti przyznał też, że rzeczywiście domagał się od sędziego, by ten przerwał niedzielne spotkanie. Na koniec trener Realu zapewnił, że "Vinicius jest teraz bardzo smutny, a nie wściekły". Jak zaznaczyli dziennikarze "Diario Sport", lokalne media z Walencji próbowały dyskutować z Ancelottim, przekonując, że nie jest prawdą, by cały stadion obrażał zawodnika pod kątem rasistowskim. Czytaj także: Takich scen w Barcelonie jeszcze nie widzieli. Gwiazdor znów to zrobił