Ostatnie godziny wokół Barcelony są naprawdę gorące - media rozgrzały środowe doniesienia, że Wojciech Szczęsny wróci z krótkiej piłkarskiej emerytury, by podpisać kontrakt do końca sezonu z Barceloną. "Duma Katalonii" w niedzielnym spotkaniu z Villarrealem straciła na siedem-osiem miesięcy Marca-Andre Ter Stegena, który zerwał ścięgno rzepki w prawym kolanie. To jedna z najgorszych kontuzji, jaką może odnieść sportowiec. Zarząd wicemistrzów Hiszpanii zdecydował się na ściągnięcie nowego golkipera. Dopóki nie otworzy się styczniowe okienko transferowe, mogą zatrudniać tylko takich zawodników, którzy nie są związani żadną umową. Badano opcje między innymi Keylora Navasa, ale wybór padł na Polaka. Hansi Flick nie użył na konferencji prasowej po meczu z Getafe nazwiska naszego rodaka, ale wytłumaczył perspektywę klubu. Hansi Flick dyplomatyczny na konferencji: "Mówię tylko o swoich piłkarzach" Peña to oczywiście obecny bramkarz numer jeden pod nieobecność wspomnianego Niemca. Został pochwalony przez szkoleniowca za postawę w starciu przeciwko drużynie Pepe Bordalasa. - Mówię tylko o zawodnikach z mojej drużyny. Iñaki jest moim numerem jeden, zachował czyste konto. Jestem z niego zadowolony - podkreślił. Były szkoleniowiec Bayernu Monachium dodał również, że w temacie podpisania umowy z nowym golkiperem rozmawiał z dyrektorem sportowym Deco oraz samymi piłkarzami. - Zobaczymy, co się wydarzy - powiedział, kończąc ten temat. Dziennik "Sport" zaznaczył, że choć Szczęsny ma większe doświadczenie piłkarskie od Peñi, to będzie "potrzebował czasu, by uzyskać potrzebną formę". W teorii były zawodnik Juventusu mógłby zadebiutować w nowych barwach we wtorek 1 września w konfrontacji z Young Boys w ramach Ligi Mistrzów, ale trudno przewidzieć, jaką strategię aklimatyzacji Polaka przyjmie Flick. Trener na konferencji był dyplomatyczny, ale przyjście naszego rodaka do zespołu z Camp Nou (obecnie tymczasowo grającego na Stadionie Olimpijskim nad wzgórzem Montjuic) wydaje się być nieuniknione. Lewandowski wrócił na dobre, Hiszpanie zachwyceni. Nawet w Madrycie to przyznali