Po sobotnim meczu z Espanyolem, wygranym przez Real Madryt 4:1, przytoczoną wyżej statystykę zamieścił w mediach społecznościowych MisterChip. Słynny hiszpański kronikarz pewnie nie przypuszczał, że krótka informacja posłuży za fundament do uknucia teorii spiskowej. A tak właśnie się stało. Hiszpańscy kibice momentalnie uaktywnili się w sieci i zaczęli "układać wątki w całość". Pięć rzutów karnych w sześciu pierwszych kolejkach? Pierwsza taka sytuacja od 1951 roku? To nie może być przypadek - takie przekonanie pada w większości komentarzy. 18-latek z Realu Madryt już przegonił klubowe legendy. Rekord, a Cristiano Ronaldo daleko w tyle Wysnuto od razu tezę, popartą tylko nagimi przypuszczeniami, że gdyby nie świetny start Barcelony, tematu w ogóle by nie było. Tymczasem "Duma Katalonii" po pięciu seriach gier może się pochwalić kompletem punktów. Jako jedyna drużyna w La Liga. Pięć rzutów karnych dla Realu i zero dla jego rywali. To nie mogło przejść niezauważone Broniący tytułu Real zdążył już dwukrotnie się potknąć, remisując z Mallorcą i Las Palmas. Zgubił w ten sposób cztery punkty. Jak wielki dystans traciłby dzisiaj do lidera, gdyby nie wspomniane "jedenastki"? Na to pytanie można dzisiaj udzielić dowolnej odpowiedzi. Kwestia jest nierozstrzygalna. Internauci wskazują przed wszystkim wyjazdowe starcie z Realem Sociedad z połowy września. "Los Blancos" wygrali w San Sebastian 2:0, a obie bramki padły po uderzeniu z jedenastu metrów. Dzięki trzem golom strzelonym z "wapna" Kylian Mbappe zrównał się z Robertem Lewandowskim na czele klasyfikacji strzelców. Obaj mają na koncie po cztery trafienia. Dwie pozostałe "jedenastki" dla madrytczyków wykorzystał Vinicius Junior. Liczba rzutów karnych podyktowanych przeciwko "Królewskim"? Na razie zero. Ten fakt tylko podnosi temperaturę dyskusji.