Od chwili, gdy transfer Karima Benzemy został sfinalizowany, pierwsze miejsce na transferowej liście życzeń "Królewskich" zajmuje Xabi Alonso z Liverpoolu. - Nie jest tajemnicą, że chcemy go ściągnąć do Madrytu, ale to nie będzie łatwe - nie kryje trener Manuel Pellegrini. A co jeśli transfer Alonso spali na panewce? Według prasy alternatywą jest Santiago Cazorla. Kiedy już uda się zakontraktować rozgrywającego, Real przerzuci swój wzrok na obrońców. - Nadal szukamy piłkarzy na kilka pozycji. Atak już zapełniliśmy, ale ciągle brakuje środkowego pomocnika i stopera. Inne pozycje są już pokryte - wyjaśnił Pellegrini. Po ostatnich ruchach transferowych kadra Realu rozszerzyła się do granic możliwości. Bez transferów w drugą stronę się nie obędzie, media snują więc kolejne przypuszczenia. Ostatnio pojawiła się plotka, że z klubu odejdą wszyscy holenderscy piłkarze. Pellegrini zaprzeczył i beznamiętnie dodał, że "kiedy będzie coś wiadomo, podamy to do wiadomości". Tymczasem transfery Realu komentowane są pod każdym kątem, nie tylko sportowym, ale nawet etycznym. Pojawiły się głosy, że wydawanie tak ogromnych sum na piłkarzy (ponad 200 mln euro na czterech zawodników) jest wręcz niemoralne. Co na to trener? - Każdy ma prawo do wyrażania opinii, niezależnie od tego, czy jest ona słuszna, czy nie. Jeśli komuś się to nie podoba, również ma prawo wyrazić opinię. Sami zawodnicy, co nie może dziwić, w szalonych sumach przeznaczanych na transfery nie widzą nic złego. Jakiś czas temu Cristiano Ronaldo zapowiedział, że udowodni swoją wartość (93 mln euro), a hiszpański dziennik "Marca" cytuje Kakę: - Jeśli Real zdecydował się wyłożyć na nas takie pieniądze, to chyba znaczy, że jesteśmy ich warci, nie?