Interia: Krychowiak podpisał teraz nowy kontrakt z Sevillą. 45 milionów odstępnego to dużo? Piotr Laboga: - To na pewno jest adekwatna cena. Takie kwoty ustala się z piłkarzami, którzy są perspektywiczni, młodzi, kluczowi dla drużyny i przede wszystkim czynią w krótkim przedziale czasu ogromne postępy. W tym schemacie łapie się właśnie Grzegorz Krychowiak. Tak postępowano wcześniej z wieloma innymi zawodnikami, których później Sevilla sprzedawała z ogromnym zyskiem. Takie są też plany z Krychowiakiem. Dyrektor sportowy Monchi, to król wśród dyrektorów sportowych na całym świecie. Można powiedzieć, że to taki Leo Messi czy Cristiano Ronaldo w tej branży. On wie doskonale co robi. Ma ogromne doświadczenie i nos do piłkarzy. Klauzula za Krychowiaka jest powiedziałbym takim wyśrodkowaniem oczekiwań klubu i samego piłkarza. Myślę, że jego menedżer nalegał na to, aby kwota odstępnego była realna. Na poziomie już 60 milionów ciężko byłoby znaleźć klub, który by się zgodził zapłacić takie pieniądze. 45 milionów to też duże pieniądze. Ktoś się pokusi teraz zapłacić taką kwotę? - Ewentualna zmiana klubu przez Krychowiaka wiązałaby się z podpisaniem kontraktu z topową drużyną, bo tylko takie zespoły są w stanie zapłacić aż tyle pieniędzy. Te 45 milionów, to jest kwota maksymalna na jaką mógł się zgodzić sam zawodnik i jego menedżer. Grzegorz jest w tej chwili piłkarzem wysokiej klasy, ale do czołówki światowej mu trochę brakuje. To pokazują zwłaszcza mecze Ligi Mistrzów, gdzie gra się z najlepszymi. Te pieniądze przy ewentualnym dynamicznym rozwoju Grześka, a jest na to cały czas duża szansa, bo pracuje z wybitnym trenerem, są jednak możliwe do zapłacenia. Za wcześnie dla niego na odejście z Sevilli? - Myślę że tak. Na ten moment skok wyżej dotyczyłby na pewno topowych klubów. Problem polega jednak na tym, że w tych najlepszych zespołach na świecie poszukują piłkarzy na jego pozycję, którzy poza odbiorem piłki, czyszczeniem pola, asekuracją obrońców, takim prostym i wstępnym rozegraniem piłki, potrafią przede wszystkim kreować grę. Grzesiek natomiast, przy całym szacunku do jego osoby nie ma jeszcze tej umiejętności, a na pewno nie na poziomie światowym. To potrafią piłkarze pokroju Xabiego Alonso, Sergia Busquetsa, Luki Modricia czy Toniego Kroosa. Tę umiejętność wyrabia się grając na najwyższym poziomie. Grzesiek tak naprawdę dopiero zaczął na nim grać. Postępy w jego grze widać jednak duże. - Krychowiak w Sevilli jest dopiero rok, a w Lidze Mistrzów, która jest podstawowym weryfikatorem dla piłkarzy na tej pozycji, gra od zaledwie kilku tygodni. Grzesiek uczynił ogromne postępy w poprzednim sezonie. Ma to szczęście, że pracuje w drużynie, w której ma warunki do rozwoju. To idealne miejsce, gdzie roślina-piłkarz może wyrastać. Ma idealne nasłonecznienie, dostęp do najlepszej wody i witamin. Unai Emery jako szkoleniowiec jest mistrzem w podwyższaniu umiejętności swoich piłkarzy. Umie wyciągnąć z zawodnika to, co najlepsze i podbudować go taktycznie. To już zrobił, jeśli chodzi o samego Grzegorza Krychowiaka. Grzesiek musi teraz jeszcze dodać umiejętność w postaci kreowania gry. Jeśli wejdzie na ten pułap, to nie będzie żadnego problemu, żeby któryś z tych największych klubów zapłacił te 45 milionów euro. Grzesiek z meczu na mecz staje się coraz ważniejszym ogniwem w zespole. - Myślę, że już ta opaska kapitana, którą dostał w ostatnim meczu z Manchesterem City jest dowodem na to, że zyskuje taką estymę i szacunek u kolegów. Sevilla liczy się jednak z tym, że zawodnicy przychodzą, a oni ich sprzedają. To tzw. "vendedores", czyli kupują i później z ogromnym zyskiem sprzedają zawodników. Sevilla robi to przez lata. Doskonałe przykłady to m.in. Dani Alves czy Adriano. Ta lista jest naprawdę pokaźna, a Grzesiek ma szansę, żeby do niej w przyszłości dołączyć. Gdzie by Pan widział Krychowiaka po Sevilli? Liga angielska to dobry kierunek? - To jest jak najbardziej realny kierunek. Wielu piłkarzy z Hiszpanii trafia na Wyspy i dalej kontynuuje z sukcesami swoją karierę. W Hiszpanii pole jest ograniczone. Ja widziałem go w Atletico Madryt przyznam szczerze. To dla mnie drużyna, która jest o półkę wyżej od Sevilli i jest zespołem, w którym Grzesiek nie doznałby takiego początkowego szoku. Co innego gra się w klubie, gdzie dobry mecz jest wartością dodaną, a co innego w takich drużynach jak Real, Barcelona czy Manchester City. Tam zwycięstwo jest obowiązkiem. Tam nikt nie poklepie cię po plecach i powie: "Fajnie, że wygraliśmy". Oczekiwania są gigantyczne. Presja pracy jest nieprawdopodobna. Każdy twój błąd, słabsza dyspozycja jest piętnowana, a konkurencja nie śpi. Tam na swojej pozycji masz piłkarza klasy światowej, który tylko czeka na twoje potknięcie. W Sevilli tego nie ma. Jest większe zaufanie do zawodnika. Po słabszym meczu nie siadasz od razu na ławce. Krychowiak poradziłby sobie z taką presją? - Grzesiek jest wydaje mi się twardym zawodnikiem. Myślę, że jakoś poradziłby sobie z taką presją, ale to już jest wyzwanie topowe. Kompletnie inna bajka. Jakbym miał to porównywać do marek samochodów, to Grzesiek jest gdzieś na poziomie audi. W Realu grają natomiast aston martiny, ferrari - wspaniała półka. Sevilla gra teraz z Realem. Grzesiek jeszcze z ta drużyną nie wygrał. Ostatnio "Sevillistas" znakomicie przełamali się z Barceloną. Teraz czas na "Królewskich"? - Trudno powiedzieć. Real na pewno jest faworytem, zawsze będzie. Jest jednak teraz mocno osłabiony. - Tak, to prawda. Nie gra też piłki, której wszyscy od niego oczekują, z jakiej "Królewscy" słynęli. Teraz w ich grze jest zbyt dużo akcentów defensywnych. Przyszedł jednak taki, a nie inny trener - Rafa Benitez i ma takie metody. W meczu z Sevillą za Realem przemawia przede wszystkim umiejętność grania pod presją i też szczęście, które im ostatnio sprzyja. Przykład może stanowić mecz z PSG. Sevilla natomiast po raz pierwszy od dłuższego czasu występuje obecnie w Lidze Mistrzów. Dawno nie musieli grać na dwóch frontach jednocześnie na najwyższym poziomie. Tutaj nie da się oszczędzać, robić zbyt wielu roszad w zespole. To powoduje oczywiście zmęczenie zawodników, bo trudno się automatycznie przyzwyczaić do grania co trzy dni na pełnych obrotach. Kilka dni temu Sevilla została rozbita przez Manchester City, a teraz czeka ją mecz z Realem. Sevilla w ogóle tego sezonu nie rozpoczęła najlepiej. - Sevilla wciąż też jest w procesie tworzenia. Po sezonie odeszło jak zawsze kilku kluczowych zawodników i teraz ten zespół znowu musi szukać nowej tożsamości. Unai Emery potrzebuję trochę czasu, żeby wznieść drużynę na optymalny poziom. Boję się tylko, że uda się to w momencie, kiedy Sevilla będzie już poza Ligą Mistrzów. W Realu drużyna się doskonali, a w Sevilli od nowa tworzy i ma za sobą ciężkie mecze. Gdyby grała w Lidze Europy mogłaby sobie pozwolić na roszady w spotkaniach z np. jakimś CSKA Moskwa. W Lidze Mistrzów nie może, musi grać na sto procent. Sevilla jest w stanie zrobić niespodziankę w meczu z Realem? - Sevilla nie stoi na straconej pozycji. Ciężko przewidzieć wynik w meczu tak dobrych drużyn. Ja jestem w stanie wyobrazić sobie, że Real ten mecz przegra. Oni mają świadomość, jak ciężko im się grało ostatni raz w Sevilli w lidze. Strzelili wtedy gola w sytuacji, gdy Grzegorz Krychowiak z rozbita głową leżał poza boiskiem. Real na pewno jest faworytem. Wynik inny niż zwycięstwo "Królewskich" będzie niespodzianką. Nawet Barcelona jednak w Sewilli w tym sezonie przegrała, więc wszystko się może zdarzyć. Rozmawiała Adrianna Kmak Zobacz sytuację w Primera Division