Obie drużyny ten sezon ligi hiszpańskiej rozpoczęły fatalnie. W czterech pierwszych meczach Las Palmas zdobyło zaledwie dwie punkty i plasuje się na 18. miejscu w tabeli. Sevilla natomiast jak dotąd rozegrała tylko trzy mecze - wszystkie przegrała i na ten moment to ona zamyka stawkę. Możliwe, że w niedzielnym meczu piątek kolejki La Ligi jedna z tych drużyn przełamie się i zanotuje swoje pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie. To spotkanie i tak pozostanie już w cieniu kuriozalnej sytuacji, do której doszło na lotnisku na Gran Cararii. Arabia Saudyjska czy MLS? Robert Lewandowski mówi wprost Piłkarza zabłądzili na lotnisku. Spóźnili się na samolot do Sewilli Drużyna Las Palmas miała zaplanowany wylot do Sewilli w sobotę. Sytuacja jednak niespodziewanie się skomplikowała, ponieważ piętnastu piłkarzy i dwóch fizjoterapeutów postanowiło udać się na kawę przed wylotem. Grupa piłkarzy i fizjoterapeutów... zabłądziła na lotnisku na Gran Canarii i nie zdążyła na lot do stolicy Andaluzji. Jest to sytuacja z kategorii trudnych do uwierzenia i najprawdopodobniej nie wydarzyła się nigdy wcześniej na tak wysokim poziomie. Co w takiej sytuacji zrobiło Las Palmas? Drużyna z Kanarów musiała odbyć podróż do Sewilli w dwóch grupach. Na szczęście dla spóźnialskich klub był w stanie wyczarterować drugi samolot, którym tego samego dnia do Sewilli polecieć miał wiceprezes klubu Nicolas Ortega. Jego lot miał odbyć się później, ale działacz musiał zmienić plany, aby pomóc maruderom szybciej dostać się do Andaluzji.