Eksperci od statystyk bili na alarm, bo indolencja strzelecka Lewandowskiego zaczęła być coraz mocniej widoczna na tle poprzednich sezonów, w których "maszyna z Polski" jeśli nawet się zacinała, to wyłącznie chwilowo. Tym razem było inaczej i już przed meczem z Rayo można było ogłosić, że obecny kryzys strzelecki jest najgłębszy od blisko siedmiu lat i jesieni 2016 roku. Poprzedni, niemal tak samo długi, miał miejsce 19 października 2016 roku i wynosił 520 minut. "Robert Lewandowski nie jest już tak zmobilizowany jak w pierwszej rundzie" W końcu Polak zatrzymał ten niechlubny licznik na 467 minutach, licząc wszystkie rozgrywki, w których czekał na przełamanie niemocy strzeleckiej. Piłkę do siatki przeciwko drużynie z Vallecano wpakował w 83. minucie. Zdobywając tę bramkę, Lewandowski poprawił swój dorobek w La Liga do 18 goli i nadal prowadzi w ligowej klasyfikacji strzelców. Problem w tym, że dla zmierzającej po tytuł mistrzowski Barcelony był to gol jedynie honorowy, bo drużyna Rayo prowadziła już 2:0. Niemniej Lewandowski, który rozegrał całe spotkanie, mógł tym razem liczyć na przychylność mediów w Hiszpanii. - Miejscowy bramkarz obronił twarzą jego strzał i nie został uznany jego gol z powodu znikomego, ale słusznego spalonego. Pracował nad kontaktem z piłką, wychodząc poza pole karne i potrafił wykorzystać dośrodkowanie - napisał o Polaku w pomeczowej ocenie "Sport". "Lewy" ponadto otrzymał notę "6", która była najwyższą spośród wszystkich piłkarzy drużyny Xaviego Hernandeza. - Lewandowski przełamał niemoc strzelecką, ale... nic więcej - z kolei oschle zatytułowała swój materiał "Marca". Madrycki dziennik już nie był tak szczodry dla Polaka. To znaczy też ocenił go wysoko, przyznając mu "5", ale to nie była jedyna tak wysoka nota w całym zespole. Tak samo ocenieni zostali: Marc-Andre ter Stegen, Alejandro Balde, Raphinha, Jordi Alba i Franck Kessie. - Polak musiał na nowo odkryć cel i udało mu się to w 83. minucie. Napastnik nie jest już tak zmobilizowany jak w pierwszej rundzie. We wczesnych stadiach spotkania musiał się cofać, aby otrzymać piłkę. Miał kilka okazji, zwłaszcza jedną na 1:0, której kulminacją była kontra Barcelony, zatrzymana twarzą przez bramkarza. Zdobył gola w ostatniej fazie meczu - napisała "Marca".