- Wiemy, że Neymar chce odejść z PSG. Wiemy o tym, ale także zdajemy sobie sprawę z tego, że PSG nie chce go puścić. Nie ma mowy, dlatego dla nas temat nie istnieje - powiedział Bartomeu. Dopytywany przez dziennikarzy, czy chciałby powrotu Brazylijczyka, odparł: - Nie rozmawiamy na temat piłkarzy, którzy grają w innych klubach. Prezentujemy największy szacunek jako instytucja. Nic nie możemy zrobić. Zdecydowanie odpowiedział na pytanie, czy o powrót Neymara prosił Lionel Messi: - Skończmy z tymi legendami! Messi nie prosi o piłkarzy. Bartomeu przekonywał, że Barcelona nie ma zamiaru sprzedawać ani Philippe Coutinho, ani Ousmane Dembélé. - Prawda jest taka, że nadal uważam, że Dembélé jest lepszy niż Neymar. Jest młody, utalentowany, podoba mi się jego styl gry. Ma sporo do zaoferowania i jeszcze może się rozwinąć. Chcemy, żeby zrobił to w Barcelonie - przekonywał szef "Dumy Katalonii". Operacja sprowadzenia Neymara do Barcelony z PSG jest najciekawszym tematem w obecnym okienku transferowym. Hiszpańskie media przekonują, że Brazylijczyk ustalił już warunki indywidualnego kontraktu, ale negocjacje z PSG wymagają czasu i ciszy. Prawdopodobnie właśnie z tego powodu Neymar i jego najbliższe otoczenie nie zabierało publicznie głosu od kilku tygodni. W czwartek kataloński "Sport" napisał, że szefowie Barcelony poprosili Neymara, aby wrócił do Paryża i tam rozpoczął przygotowania do sezonu. Wszystko po to, aby nie zadrażniać stosunków z szefem PSG Nasserem Al-Khelaifim i zwiększyć szanse na przeprowadzenie transferu. Czy piątkowe oświadczenie prezesa Barcelony rzeczywiście zamyka temat powrotu Neymara, czy może raczej było ukłonem w kierunku katarskiego biznesmena? W końcu nic tak nie przygotuje gruntu pod negocjacje, jak okazanie szacunku PSG i jego szefowi. MZ