Aż do 29. minuty rewanżowego spotkania z Paris Saint-Germain niemal wszystko układało się po myśli Xaviego. FC Barcelona prowadziła od 11. minuty po bramce Raphinhy, miała dwa gole przewagi w dwumeczu i była o krok od awansu do półfinału. Wystarczyła jedna błędna decyzja, a w efekcie tego fatalna w skutkach interwencja, żeby obrócić cały wysiłek wniwecz. Błąd Araujo kosztował Barcelonę porażkę z PSG? Tak twierdzą eksperci Oto Ronald Araujo spóźniony o pół kroku za Bradleyem Barcolą zdecydował się podjąć ryzyko i tym samym powstrzymać Francuza od strzelenia gola. Sposób jego interwencji dał pole do tego, by arbiter zinterpretował ją jako faul i ukarał go czerwoną kartką. Barca nie tylko musiała od tamtej pory radzić sobie w 10 na 11. Straciła przy tym swojego najlepszego obrońcę, którego nie było jak zastąpić. Późniejsze wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Jeszcze przed przerwą Ousmane Dembele trafił na 1:1, a po zmianie stron, dzięki bramkom Vitinhy i Mbappe mistrz Francji prowadził już 3:1. "Duma Katalonii" miała kilka momentów, ale brakowało jej skuteczności, a do tego zawodziła decyzyjność, jak choćby w 89. minucie, kiedy Robert Lewandowski, zamiast podawać piłkę do lepiej ustawionych kolegów, postanowił oddać bezsensowny strzał. Ostateczny wymiar kary to 4:1, a do tego zaprzepaszczone marzenia nie tylko o półfinale Ligi Mistrzów, lecz również udziale w Klubowych Mistrzostwach Świata. A to z kolei cios finansowy. Wyliczenia są bezwzględne. Guendogan nie owijał w bawełnę. Otwarcie skrytykował decyzję kolegi Skrytykować postawy Araujo nie omieszkał w wywiadzie po meczu Ilkay Guendogan. Niemiec bez ogródek przyznał, że w tamtej sytuacji lepiej było pozwolić wykazać się ewentualnie Marcowi-Andre ter Stegenowi, aniżeli faulować Barcolę. Boniek wyśmiał zachowanie Xaviego. Bezlitośnie uderzył w trenera Lewandowskiego - Byliśmy trzech na trzech przy rzucie rożnym, ale potem było wejście Vitinhi i... Ktoś musi wyjść. Nikt tego nie zrobił lub zrobił to za późno. To był dobry strzał i drugi gol, który wcale nie musiał paść - dodał Guendogan w odniesieniu do drugiej straconej bramki, uderzając pośrednio w Roberta Lewandowskiego. To właśnie Polak był najbliżej Portugalczyka i nie zdołał zatrzymać jego uderzenia. Araujo wyglądał na wyjątkowo przybitego po końcowym gwizdku. Dość powiedzieć, że Urugwajczyk zdecydował się opublikować w mediach społecznościowych dłuższy post, w którym przeprosił za swój błąd. "Futbol, który dał mi tyle radości, teraz mocno we mnie uderzył. Dziękuję tym wszystkim, którzy bezwarunkowo są po mojej stronie i mnie wspierają, moim kolegom, którzy zostawili wszystko na boisku i kibicom, którzy wierzyli w ten zespół do końca. Bardzo mi przykro, że nie dałem im tej radości. Spróbujemy jeszcze raz. Forca Barca, teraz i na zawsze" - napisał stoper. Bolesne słowa doprowadziły do rozłamu w szatni Blaugrany? Zaskakujące doniesienia dziennikarzy W obronę niejako Urugwajczyka wziął Jules Kounde, co wynika z jego wpisu. Francuz podkreślił, że "wygrywamy jako zespół i przegrywamy również jako zespół, zawsze". "AS" interpretuje sytuację jako lekki rozłam w szatni Barcy. Guendogan nie pierwszy raz otwarcie krytykuje kolegów, co powoli doprowadzać ma do napięć w drużynie. Poprzednio miał on wiele cierpkich słów po porażce w El Clasico. Wówczas domagano się od niego wyjaśnień i prostowania wypowiedzi. Reakcja po spotkaniu z PSG była skrajnie inna, co potwierdziło, że część szatni stanęła po stronie Guendogana. Otoczenie zawodnika stara się tłumaczyć, że jest to sposób wypowiadania się Niemca - bezpośredni i otwarty i wcale nie stara się on w ten sposób potępiać konkretnych zawodników. Mimo to dziennikarze uważają wręcz, że Niemiec otworzył "puszkę pandory". W Barcelonie aż huczy o skandalu po meczu z PSG. Wietrzą spisek. "Podejrzane sędziowanie" W niedzielę FC Barcelona zmierzy się z Realem Madryt w El Clasico. Najbliższe tygodnie pokażą, jak zespół zareaguje na kolejny dotkliwy cios, jakim było odpadnięcie w dwumeczu z Paris Saint-Germain.