Niemałym zaskoczeniem dla kibiców i dziennikarzy był skład, jaki zdecydował się na mecz derbowy z Atletico Madryt wystawić Carlo Ancelotti. W wyjściowej jedenastce zabrakło m.in. Viniciusa Juniora, a także Joselu. Brazylijczyk na rozgrzewce miał poczuć lekki ból mięśnia, a sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować. Poza kadrą znalazł się kontuzjowany Antonio Ruediger. W tej sytuacji szkoleniowiec na środku obrony obok Nacho wystawił Daniego Carvajala. Już w pierwszych minutach nie brakowało groźnych sytuacji z obu stron. Piłkarze "Los Colchoneros" wyglądali na nieco zagubionych, a gospodarze starali się to wykorzystać. Udało się już w 20. minucie. Po dość przypadkowej i szczęśliwej dla Realu Madryt akcji w polu karnym piłka spadła pod nogi Brahima Diaza. 24-latek nie mógł się pomylić z tak bliska i trafił na 1:0. Druga linia Atletico zdecydowanie nie funkcjonowała w niedzielę odpowiednio. Poza Rodrigo de Paulem, do każdego z pomocników można było mieć pretensje. Już w przerwie Diego Simeone zdecydował się wymienić Riquelme na Molinę. Gwiazdor Realu obraził rywala tym słowem i wywołał burzę. Zostanie zawieszony? Nieprawdopodobna końcówka derbów Madrytu. Marcos Llorente dał upragniony remis Zdecydowanie zbyt szybko cieszyli się z gola wyrównującego, który padł w 48. minucie. Po rzucie rożnym idealnie główkował Stefan Savic, ale po analizie VAR trafienie anulowano. Na spalonym znajdował się w tej sytuacji Saul, który absorbował uwagę bramkarza. Gracze "Rojiblancos" protestowali, ale sędzia był pewny swojej decyzji. W 67. minucie Real Madryt wychodził z kontrą czterech na dwóch. Koncertowo ją jednak zmarnował. Na strzał zdecydował się Rodrygo, ale przymierzył prosto w Oblaka. Wydaje się, ze Brazylijczyk mógł w tej sytuacji odgrywać do Jude Bellinghama. Dwie minuty później świetnie Mario Hermoso "przełożył" Brahim Diaz, ale zabrakło mu przy uderzeniu prezycji. Piłka na szczęście dla Atleti przeleciała obok słupka. Tylko Antoine Griezmann wie, jakim sposobem nie udało mu się w 76. minucie wbić piłki do siatki. Francuz co prawda był ustawiony tyłem do bramki, ale jego uderzenie było całkowicie nieudane. W mediach aż huczało. Lewandowski już tego nie kryje, padło wyznanie Polaka Simeone zdecydowanie nie trafił tego dnia ze zmianami. Memphis Depay i Angel Correa wprowadzeni w okolicach 60 minuty byli całkowicie bezproduktywni. Największe zagrożenie w szeregach defensorów Realu wzbudzały akcje przechodzące przez Griezmanna. Wydawało się, że Real Madryt wygra, ale wtedy błysnął Marcos Llorente. Hiszpan wykorzystał nieco przypadkowe dogranie od Depaya i trafił na 1:1, dzięki czemu zapewnił punkt.