To był bardzo ważny dzień dla Barcelony. Joan Laporta, prezes klubu, musiał przekonać socios, żeby zgodzili się na jego plan. Ma to pozwolić zadłużonemu klubowi na płynność finansową i tym samym pozyskiwanie piłkarzy. Ostatecznie w obu przypadkach zgodzono się z propozycjami Laporty. I tak sprzedano 49,9 procent praw do Barça Licensing&Merchandising, za czym opowiedziało się 568 socios, a 65 było przeciw. Według Laporty oferty, które otrzymują pozwolą mu uzyskać od 200 do 300 milionów euro, a poza tym klub "zawsze będzie mógł odkupić tę część, którą teraz sprzedaje". Zdecydowano też na sprzedaż do 25 procent praw telewizyjnych, za czym głosowało 494 socios, a 62 było przeciw. FC Barcelona. Są pieniądze, będzie i "Lewy"? Jak zaznaczył Eduard Romeu, wiceprezes do spraw finansowych Barcelony, obecnie limit wynosi 10 procent praw na 25 lat, co może przełożyć się na 200 milionów euro. " Nasz schemat wygląda następująco: każde 10 procent, które sprzedamy, to minimum 200 mln przez 25 lat" - stwierdził Romeu Dzięki tym środkom mają być możliwe wzmocnienia, jak przyjście Lewandowskiego. Musi się tylko zgodzić obecny klub napastnika, Bayern Monachium, ponieważ kapitan reprezentacji Polski ma jeszcze przez rok ważny kontrakt. Barcelona już wcześniej porozumiała się Andreasem Christensenem i Franckiem Kessiem, którzy trafią na Camp Nou odpowiednio z Chelsea i Milanu na zasadzie wolnego transferu, bo 30 czerwca kończą im się umowy.