Robert Lewandowski po kilku tygodniach rozbratu z zawodową piłką, w końcu powrócił na boisko. Niestety, ale był to dla niego słodko-gorzki moment, bo jego zespół w prestiżowym "El Clacico" musiał uznać wyższość odwiecznego rywala, Realu Madryt. Wynik 2:1 dla "Królewskich" rozczarował fanów ze stolicy Katalonii do tego stopnia, że zaczęli negować przydatność niektórych zawodników. Jak można się spodziewać, mocno oberwało się również samego Robertowi Lewandowskiemu, który już od kilku spotkań nie może przełamać swojej niemocy strzeleckiej. Kapitan reprezentacji Polski nie popisał się również w meczu z Realem, choć na jego usprawiedliwienie działa fakt, że cała drużyna Xaviego zagrała po prostu źle. Zadowolenie z wyniku 1:0, a także zbyt mało ambitne podejście do hitowego meczu odbiło się Blaugranie czkawką. W drugiej odsłonie stery nad widowiskiem przejął Jude Belligham, który dwukrotnie skarcił opieszałą defensywę Barcelony. Młody Anglik bez żadnych skrupułów przyćmił tak wielkie gwiazdy jak m.in. Luka Modrić, Toni Kroos, czy wyżej wspomniany Robert Lewandowski. Choć pozycja tego ostatniego w klubowej hierarchii pozostaje bez zmian, to media coraz częściej przebąkują o jego potencjalnym odejściu. Wśród najbardziej prawdopodobnych kierunków wymienia się Arabię Saudyjską. Nie jest żadną tajemnicą, że szejkowie chcieli dołożyć Polaka do swojego gwiazdozbioru, jednak on sam zdecydował się pozostać na Camp Nou. A więc to prawda, decyzja zapadła. Gorąco wokół Roberta Lewandowskiego Tuż po przegranym "El Clasico" plotki transferowe wróciły ze zdwojoną siłą. Jak można się spodziewać, są one podsycane przez lokalne media, które jak mantrę podkreślają, że już w styczniu szeregi klubu zasili piekielnie utalentowany Vitor Roque. Brazylijczyk ma być naturalnym następcą "Lewego", jednak przez najbliższe miesiące ma on głównie czerpać z jego bogatej wiedzy czysto piłkarskiej. Kataloński "Sport" podkreśla, że działacze Blaugrany nie zamierzają osiadać na laurach, dlatego powoli rozglądają się za alternatywą dla 35-letniego napastnika. Dziennikarze podkreślają, że klub takiego kalibru, jak Barcelona musi mieć napastnika z najwyższej półki. Katalońskie media już spekulują. Szukają następców Roberta Lewandowskiego Media zaznaczają, że kontrakt Lewandowskiego obowiązuje również w sezonie 2024/2025. Dodają jednak, że w sytuacji, gdy nie wybiegnie na murawę w 55% rozegranych spotkań, jego umowa zostanie rozwiązana. "Sport" wskazuje, kogo "Duma Katalonii" może sprowadzić w najbliższym czasie. Nie od dziś wiadomo, że bujna wyobraźnia to najsilniejsza "broń" dziennikarzy zajmujących się pisaniem o Barcelonie, dlatego spora część potencjalnych kandydatur może wydawać się po prostu nierealna. Najgłośniejszym nazwiskiem, które pada na łamach popularnego portalu, jest Victor Osimhen. O czołowym napastniku Napoli było głośno w związku z jego rzekomym konfliktem z "Partenopei". Nigeryjczyka obowiązuje kontrakt do czerwca 2025, dlatego ewentualny transfer gotówkowy raczej nie wchodzi w grę. Nie zapominajmy, że "Duma Katalonii" boryka się z problemami finansowymi, które skutecznie drenują klubową kasę. Warto podkreślić, że zawodnik w barwach ekipy z Kampanii rozegrał 111 spotkań, w których strzelił 65 goli i zaliczył 15 asyst. Według włoskich mediów cena za jego usługi oscyluje w okolicach 120 milionów euro. Robert Lewandowski czekał na kolegę, wszystko się nagrało. Wideo to hit Znacznie tańszą alternatywą jest napastnik, który w ostatnich tygodniach jest na fali wznoszącej. Mowa o niezawodnym i niezwykle skutecznym Santiago Gimenezie. Meksykanin podbija Eredivisie, z miejsca stając się jedną z najjaśniejszych gwiazd. 22-latek podpisał kontrakt do 2027 roku, dlatego "Duma Katalonii" musi się mocno postarać, by sprowadzić go do siebie. Jednak jest on wart swojej ceny, która waha się pomiędzy 30, a 40 milionami euro. Wszystko dlatego, że jego liczby są po prostu bajeczne. 38 trafień i 6 asyst w 57 meczach robią piorunujące wrażenie. Jedną z najbardziej kuriozalnych kandydatur jest osoba Anthonego Martiala, który przez ostatnie sezony kompletnie zawodził nie tylko siebie, ale również sympatyków Manchesteru United. Kontrakt francuskiego zawodnika z klubem z Old Trafford obowiązuje do czerwca 2025 roku. 27-latek rozegrał dla "Czerwonych Diabłów aż 310 spotkań w trakcie których strzelił 89 bramek, a także zanotował 54 asysty. Nie jest to jednak koniec potencjalnych następców Roberta Lewandowskiego. Oprócz wyżej wspomnianych napastników na liście znaleźli się tacy piłkarze jak m.in. Mehdi Taremi z FC Porto, młodziutki, aczkolwiek piekielnie skuteczny Evan Ferguson z Brighton, Jonathan David z Lille, Ollie Watkins z Aston Villi, a także rewelacyjny w bieżącej kampanii Bundesligi, Serhou Guirassy.