W spotkaniu na Mestalla było mnóstwo emocji do samego końca, a nawet później. Już w doliczonym czasie Gil Manzano podyktował rzut karny dla Valencii, lecz po interwencji VAR zmienił decyzję. Do ogromnej kontrowersji doszło w ostatniej akcji meczu. Bramkę dla "Królewskich" zdobył głową wracający po przerwie spowodowanej kontuzją Bellingham, ale arbiter nie uznał trafienia, ponieważ... wcześniej (gdy piłka leciała na pole karne) go zakończył. "Mecz zakończył się chaosem po tym, jak sędzia odgwizdał koniec w środku akcji, a Bellingham myślał, że (...) zapewnił Realowi zwycięstwo" - napisała agencja AFP. Protesty piłkarzy Realu po meczu na nic się zdały, na dodatek Bellingham został ukarany czerwoną kartką za protesty. Hiszpańskie media przytoczyły pełną treść wypowiedzi angielskiego piłkarza. Miała ona brzmieć tak: "To jest pier... gol, piłka była w powietrzu! Co to, k...a, ma być?!". Podobnych słów do opisania całego zajścia użył Gil Manzano. "Po zakończeniu gry, jeszcze na boisku, podszedł do mnie i przyjął agresywną postawę. Krzyknął w moją stronę: "To jest pier... gol". Powtórzył to kilka razy" - to fragment pomeczowego protokołu sędziego. La Liga. Real zamierza się odwoływać od kary W środę okazało się, że Bellingham został ostatecznie zawieszony na dwa mecze ligowe za brak szacunku wobec arbitra. Są to spotkania z Celtą Vigo (10 marca) i Osasuną Pampeluna (16 marca.) 21-letniemu pomocnikowi nie pomógł fakt, że Gil Manzano w omawianej sytuacji popełnił błąd. Hiszpan został bowiem odsunięty od sędziowania spotkań La Liga - nie będzie wyznaczany na mecze w dwóch następnych kolejkach. Nie będzie mógł też zasiadać także w zespole sędziowskim odpowiedzialnym za VAR. Kuriozalną sytuację z końcówki spotkania zakwalifikowano jako "bardzo poważny błąd". Nie będzie to jednak miało także wpływu na końcowy wynik, którym pozostanie remis 2-2. Real zamierza natomiast odwołać się od kary dla Bellinghama.