Do sytuacji, która wywołała burzę nie tylko w hiszpańskich mediach, doszło przy rezultacie 1-1. Mistrzowie Hiszpanii wykonywali wówczas rzut rożny. Po centrze piłkę strącił Lamine Yamal, a stojący w bramce Andrij Łunin interweniował na raty. Wydawało się, że wygarnął futbolówkę już zza linii bramkowej. La Liga nie korzysta z technologii goal-line, co pozostaje od wczoraj przedmiotem zmasowanej krytyki. Głównie piłkarzy i sympatyków Barcelony, ale nie tylko. Brak tego narzędzia uniemożliwił bowiem sędziemu podjęcie bezdyskusyjnej decyzji. Laporta grzmi po niedzielnym hicie. To jeszcze nie koniec, "Barca" nie odpuści Gol (?) ostatecznie nie został uznany. Gra toczyła się dalej i w pierwszej odsłonie bramki już nie padły. Pytanie - co na monitorach widzieli rozjemcy z wozu VAR? - Jak wiecie, nigdy nie byłem wielkim obrońcą systemu VAR, ponieważ uważam, że jego stosowanie odbiera piłce nożnej spontaniczność. Ale skoro już go mamy, należy go zawsze wykorzystywać, aby uniknąć błędów, które mogłyby prowadzić do nieuczciwych decyzji - oznajmił w klubowych mediach prezes Joan Laporta. Laporta będzie szukał prawdy. Nie wyklucza sensacyjnego wniosku Sternik Barcelony zapowiedział jednocześnie wszczęcie natychmiastowego dochodzenia w tej sprawie. Dał w ten sposób do zrozumienia, że dla niego El Clasico nie dobiegło końca. A finał całej operacji, w jego mniemaniu, może jeszcze całkowicie odwrócić losy rywalizacji. - Jako klub chcemy mieć absolutną pewność co do tego, co się wydarzyło, dlatego informuję, że natychmiast zwrócimy się do Komisji Technicznej Sędziów i Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej o udostępnienie nam wszystkich obrazów i dźwięku wygenerowanych podczas meczu - zapowiedział Laporta. I od razu dodał: - Jeśli po analizie tej dokumentacji klub zrozumie, że nastąpił błąd, podejmiemy wszelkie odpowiednie działania, aby odwrócić sytuację, nie wykluczając oczywiście wszelkich niezbędnych działań prawnych. A jeżeli okaże się, że był to legalny gol, pójdziemy dalej i nie wykluczamy wniosku o powtórzenie meczu. W drugiej połowie "Duma Katalonii" objęła prowadzenie 2-1. Real odpowiedział jednak dwoma trafieniami, a zwycięska bramka dla "Królewskich" padła już w doliczonym czasie gry. Jej autorem okazał się najlepszy w tym sezonie strzelec madryckiego zespołu, Jude Bellingham. "Los Blancos" umocnili się na pozycji lidera. Nad drugą w tabeli Barceloną mają już 11 punktów przewagi. Na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu prawdopodobnie oznacza to utratę szans Katalończyków na obronę mistrzowskiego tytułu.