- Do końca po cichu liczyłem na to, że Messi przyjdzie i powie mi "gram za darmo" - mówi Laporta. Jego zdaniem to była jedyna szansa, by Argentyńczyk został na Camp Nou. Zadłużonego klubu nie było stać na jego utrzymanie. - Barca jest w gorszej sytuacji finansowej niż sobie wyobrażaliśmy, gdy stawałem do wyborów na prezesa - dodał. Messi miał ofertę z PSG? Ktoś tu kłamie - Kiedy ważyła się przyszłość Messiego w Barcelonie, miał już wtedy ofertę z PSG. Nie mogłem go więc prosić, żeby u nas grał za darmo, bo wiedziałem, co oferuje mu klub z Paryża. To naturalne, że piłkarz tej klasy chce być wynagradzany za swoją pracę - mówi prezes. - Nie byłem zły na Messiego, że odszedł - dodał Laporta. - Nie mogę być zły na kogoś, kogo tak szanuję i podziwiam. Kiedyś chciałbym mu zrobić na Camp Nou wielki benefis. Podziękować za wszystko, co zrobił dla Barcelony. Jeśli tylko zechce, to tak zrobimy. Relacja Laporty kłóci się z tym, co mówił sam Messi. Argentyńczyk żegnał się z Barceloną we łzach. Twierdził, że nie ma jeszcze oferty z żadnego innego klubu, bo liczył, że zostanie na Camp Nou. Dodał potem, że PSG skontaktowało się z nim, gdy Barcelona ogłosiła, że nie jest w stanie go zatrzymać. - Zgodziłem się obniżyć pensję o połowę. O nic więcej klub mnie nie prosił - mówił Messi na pożegnaniu z Barceloną. Ostatnio w wywiadzie dla "France Football" oznajmił, że nie pomylił się, opuszczając Camp Nou i przenosząc się na Parc des Princes w Paryżu.