Joan Laporta jest postacią, która dużymi głoskami zapisała się w historii FC Barcelony. Za czasów jego pierwszej prezydentury (2003-2010) klub dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, czterokrotnie mistrzostwo Hiszpanii, trzy Pucharu Hiszpanii, jeden Superpuchar i Superpuchar UEFA oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. Po powrocie na tę funkcję w 2021 roku pogrążona w chaosie Barca wygrała La Liga i sięgnęła po Puchar i Superpuchar Hiszpanii. Mimo to jego pozostanie na stanowisku, wcale nie musi być takie pewne. Joan Laporta ma plan. Tak chce wygrać kolejne wybory w FC Barcelonie Prezydent FC Barcelony musi zmagać się z wielkimi problemami finansowymi. Budżet płacowy klubu wciąż przekracza Finansowe Fair Play. Latem Laporta uruchamiał różnego rodzaju dźwignie finansowe, by wzmocnić zespół na tyle, na ile się dało. Sytuacja po jego trzech latach rządów nadal jest daleka od idealnej, ale jasnym światłem w tunelu ma być powrót na wyremontowane Camp Nou od koniec tego roku. Nowy obiekt ma poprawić poziom ekonomiczny "Blaugrany", bo pozwoli na zwiększenie przychodów. Głośno w ostatnich dniach jest także zakończeniu 26-letniej współpracy z Nike, na rzecz Pumy, która ponoć oferuje klubowi lepsze warunki. Patrząc na obecną sytuację finansową, aż trudno uwierzyć, że planem Laporty na pozostanie prezydentem FC Barcelony jest sprowadzenie w 2026 roku Erlinga Haalanda, o czym donosi kataloński "Sport". Norweg ma kontrakt z Manchesterem City do lipca 2027 roku, także Barca musiałaby za niego zapłacić. W jego kontrakcie zapisana jest klauzula odstępnego, która pozwoliłaby mu w 2026 roku na odejście za 175 mln euro. Teraz Barcelona absolutnie nie mogłaby sobie pozwolić na taki ruch, ale najwidoczniej Laporta optymistycznie patrzy przyszłość i prognozuje wyraźną poprawę finansów "Dumy Katalonii" na przestrzeni najbliższych dwóch lat. Przyjście Haalanda może oznaczać koniec Roberta Lewandowskiego Ewentualna realizacja planu Joana Laporty, czyli sprowadzenie do klubu Erlinga Haalanda najpewniej oznaczałoby odejście Roberta Lewandowskiego. Miałby on wówczas 37 lat, a Barcelona w tym sezonie ściągnęła już 19-letniego Vitora Roque i pewnie to Brazylijczyk miałby walczyć o skład z Norwegiem. Trudno bowiem wyobrazić sobie tak wiekowego Polaka, rywalizującego o skład na tak wysokim poziomie. Można się spodziewać, że wtedy raczej kapitan naszej kadry będzie chciał być w sytuacji, gdzie ma pewne miejsce w składzie, albo jest przynjmniej podstawowym zmiennikiem, a nie zawodnikiem trzeciego wyboru. Haaland w tym sezonie wystąpił w 34 meczach Manchesteru City i zdobył w nich 29 bramek oraz zanotował sześć asyst. Lewandowski z kolei pojawiał się na boisku 39 razy, a w tym czasie zdołał strzelić 20 goli i zaliczyć dziewięć asyst.