"Zabierz mnie do Barcelony" - według części hiszpańskich mediów tak wyglądało pożegnanie Neymara z Pepem Guardiolą po słynnym finale klubowych mistrzostw świata w 2011 roku, kiedy Katalończycy pobili Santos 4-0. "Pokazali nam jak trzeba grać w piłkę" - wyjaśnił Brazylijczyk, który dopiero dwa miesiące później przestał być nastolatkiem. Wtedy jego fascynacja Barceloną się zaczęła, jej kulminacja nastąpi dziś, gdy podpisze z nią kontrakt na pięć lat. Ma zarabiać siedem mln euro za sezon i kosztować 54 mln, co sprawi, że po Zlatanie Ibrahimoviciu będzie drugim najdroższym piłkarzem w historii klubu. Transfer Szweda na Camp Nou zakończył się spektakularną klapą. Ambicja ponad pieniędzmi? Tito Vilanova pogratulował Neymarowi wyboru uznając, iż 21-letni "następca Pelego" (który to już z kolei?) postawił ambicję sportową ponad pieniądze. Wiadomo, że od kilku miesięcy o transfer napastnika Santosu intensywnie zabiegał Real Madryt gotowy wydać nawet 100 mln euro. Wobec kłopotów z przedłużeniem kontraktu z Cristiano Ronaldo prezes Florentino Perez robił wszystko, by Neymar stał się nową twarzą klubu z Santiago Bernabeu. Władzom Santosu spodobała się oferta "Królewskich", piłkarz nie chciał jednak zmienić zdania. Sandro Rosell, kiedyś przedstawiciel Nike na Amerykę Łacińską podpisał z Brazylijczykiem umowę już przed rokiem wypłacając mu 10 mln euro. Jeden z jej punktów stanowił, że zerwanie z winy gracza Santosu wiązałoby się z wypłaceniem 40 mln euro odszkodowania klubowi z Katalonii. Transfer w ogóle był zagmatwany, bo obecny klub posiada tylko 55 procent praw do Neymara za co otrzyma od Barcy 28 mln euro. Resztę wezmą dwie spółki będące współwłaścicielami Brazylijczyka. Łzawe pożegnanie Oczywiście na oczach kibiców działy się wydarzenia znacznie bardziej sentymentalne. Neymar pożegnał Santos we łzach, zapewnił klub, który go wychował o dozgonnym przywiązaniu, a koledzy z zespołu życzyli mu szczęścia w podboju Europy. "Neymar zakłada koszulkę Kolumba" - powiedział Rosell, nikt nie ma wątpliwości, że ten transfer to osobisty sukces prezesa Barcelony. Aluzja dotyczy ostatnich dni, w których pomnik Krzysztofa Kolumba znajdujący się przy Ramblas został ubrany w barwy blaugrana, co oburzyło fanów Espanyolu. Ich piłkarze rewanżu na boisku wziąć jednak nie umieli, przegrali wczoraj derby 0-2. Nie ma dwóch zdań, że na transferze Neymara trudno stracić finansowo. Brazylijczyk ma gigantyczny potencjał komercyjny, na liście sportowców o najdroższym wizerunku jest numerem 1 wyprzedzając nawet Messiego i Ronaldo. Jego nowe fryzury, ekstrawaganckie zachowania, romanse - wszystko to wywoływało gigantyczne poruszenie. Zgromadził wokół siebie najmożniejszych sponsorów wykorzystując koniunkturę wywołaną mundialem w Brazylii. Na boisku też dokonywał rzeczy spektakularnych: ma niekonwencjonalny drybling, sztuczkami technicznymi dorównuje Ronaldinho, brazylijscy kibice kochają go do szaleństwa. Tyle, że zachowując umiar wciąż trudno mówić o nim jak o czymś więcej, niż materiale na gwiazdę. Czy poradzi sobie w futbolu europejskim? Barca nie potrzebuje Neymara, by zdobywać kolejne tytuły w Hiszpanii, to robi bez niego. Katalończycy zatrudniają Brazylijczyka, by wrócić na europejski szczyt, tak brutalnie wybity im z głów przez Bawarczyków. Neymar ma odciążyć Leo Messiego przy zdobywaniu bramek, ale tak, by w żaden sposób nie podważyć jego wiodącej pozycji w drużynie. Powinien zostać nową gwiazdą Barcelony, bezwarunkowo uznając przewodnią rolę Argentyńczyka. Czyli dokonać tego, co kompletnie nie udało się Ibrahimovicowi. "To wielki honor grać obok Messiego, Xaviego i Iniesty" - mówi dziennikarzom Neymar. Czy jego codzienność w Barcelonie będzie równie bezproblemowa? Wiele razy ogłaszał publicznie, że Leo jest nr 1 w światowej piłce, zapewne jednak jego własne ambicje sięgają równie wysoko. Johan Cruyff przestrzega, że Neymar i Messi razem to jak umieścić dwóch kapitanów na jednym okręcie. Tylko czy Holender potrafi być obiektywny, mimo złych stosunków z Rosellem? Krytycy transferu przypominają, iż Barcelona potrzebuje przede wszystkim światowej klasy środkowego obrońcy. Czy będzie w stanie go kupić, skoro letnie transfery miały się zmieścić w kwocie 50 mln euro? Żeby sprowadzić innych, renomowanych graczy, trzeba będzie sprzedawać. Można by wziąć spore pieniądze za Alexisa Sancheza, Cesca Fabregasa i Aleksa Songa, ale klub ponoć chce dać im jeszcze jedną szansę. Czy nastąpi wyprzedaż wychowanków takich jak Montoya, Bartra, Tello, czy nawet Thiago Alcantara? Dla wielu ludzi Neymar jest wciąż do pewnego stopnia tajemnicą, choć w 273 meczach w Santosie zdobył 170 bramek. Liga brazylijska dawno przestała być jednak miarodajna dla klasy piłkarza. Katalończycy mieli z Brazylijczykami wspaniałe doświadczenia, ale Romario, Rivaldo, Ronaldo i Ronaldinho przybywali na Camp Nou z innych klubów Starego Kontynentu. W reprezentacji Brazylii Neymar nie dokonał dotąd niczego spektakularnego, nie potrafił nawet dać "Canarinhos" w Londynie złota olimpijskiego. Vilanova uspokaja fanów Barcy twierdząc, że wszystkie kluby Europy zabiegające o młodego Brazylijczyka nie mogą się mylić. Transfer ważniejszy od finału Ligi Mistrzów Ciekawa jest reakcja hiszpańskich mediów, w niektórych wiadomość o transferze Neymara przysłoniła nawet niemiecki finał Champions League. Parę dni temu wypowiadał się w tej kwestii Jorge Valdano twierdząc, że sprzątnięcie Brazylijczyka sprzed nosa Barcelonie, byłoby wielkim zwycięstwem Realu. Już wiemy, że do tego nie dojdzie. Jeden z komentatorów madryckiego dziennika "As" napisał: "I lepiej, niech idzie do Barcelony, my, fani Królewskich sto razy wolelibyśmy Garetha Bale’a". Z kolei gazety w Katalonii świętują zwycięstwo w wielkim wyścigu, po tego, który ma być gwiazdą przyszłości. Czy Barcelona rzeczywiście kupuje nowego króla futbolu, czy raczej kota w worku? Czas pokaże. Póki co w ankietach katalońskich mediów kibice sprzeciwiają się zmianom stylu gry drużyny. To Neymar ma się dostosować. Może mu się to uda, ale chyba nie bez kłopotów, w Santosie, a właściwie w całej Brazylii wszystko kręciło się wokół niego już od dawna. Transfer jest spektakularny, medialny, i pewnie opłacalny ekonomicznie. Brazylijczyk generuje zainteresowanie i wielkie pieniądze. Jeśli jednak Barca nie będzie z nim wygrywać, szybko zmieni się w porażkę. Neymar może być impulsem, ale to Xavi, Iniesta, Messi i reszta muszą znaleźć w sobie siły i motywację, by klub z Katalonii, który wciąż chce szczycić się etykietą nr 1, odbudował swoją pozycję. Do tego potrzebny jest stoper, zdolny wypełnić miejsce po Carlesie Puyolu. W minionym sezonie, nawet grad goli Messiego nie potrafił zrekompensować drużynie gaf popełnianych w tyłach. Tego problemu Barcelony Neymar nie rozwiąże z całą pewnością. Autor: Dariusz Wołowski Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim