Niedzielne spotkanie na Estadio de la Ceramica w ramach 3. kolejki La Liga na długi czas utkwi w pamięci sympatyków hiszpańskiej piłki. FC Barcelona po zaciętym, a zarazem szalonym boju zdołała pokonać Villarreal i wywieźć z wymagającego terenu komplet punktów, jednak gra zawodników Xaviego pozostawiała wiele do życzenia. Wszystko dlatego, że to ekipa "Los Amirollos" była w początkowej fazie drużyną lepszą, kreującą zdecydowanie więcej sytuacji strzeleckich. Graczom Quique Setiena brakowało jednak skuteczności, co w wymierny sposób odbiło się na późniejszym rezultacie. Piłkarze "Dumy Katalonii" byli konkretniejsi, bezlitośnie finalizując stworzone sytuację. Najpierw akcję dwóch perełek z legendarnej "La Masii" sfinalizował Gavi, który został obsłużony świetnym podaniem przez 16-letniego Lamine Yamala. Trzy minuty później na tablicy wyników widniał rezultat 2:0, a na listę strzelców wpisał się Frenkie de Jong, który po zamieszaniu w polu karnym stanął oko w oko z golkiperem gospodarzy, skrzętnie wykorzystując nadarzającą się okazję. Rozsierdzeni gospodarze nie zamierzali odpuszczać i jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania. Pierwszego z goli strzelił Juan Foyth, który sfinalizował dobre dośrodkowanie Alexa Baeny i pokonał bezsilnego Ter Stegena. Przy drugim trafieniu autorstwa Alexandra Sorlotha defensywa "Dumy Katalonii" została całkowicie rozmontowana, bo po drużynowej akcji napastnik wbił piłkę do pustej bramki. Dramat Barcelony trwał w najlepsze, a najgorsze przyszło w 50 minucie, kiedy to gospodarze wyszli na prowadzenie 3:2. Bramkę strzelił niezawodny Alex Baena, a Robert Lewandowski i jego koledzy znaleźli się w niemałych tarapatach. Rywal Lewandowskiego znów zachwycił. Hiszpańskie media są zachwycone Xavi wiedział, że jedyną nadzieją, by skutecznie odwrócić losy meczu jest postawienie wszystkiego na jedną kartę. W 63. minucie na boisku zameldował się Ferran Torrres, który pomimo faktu, że w ostatnich tygodniach był na siłę wypychany z klubu, prezentował niezwykle stabilną formę. Jak się okazało, wejście 22-latka było prawdziwym strzałem w "dziesiątkę", które zmieniło oblicze bezpłciowej Barcelony. Już pięć minut później hiszpański napastnik pokonał bramkarza Villarrealu, doprowadzając do wyrównania. Ostatecznie zwycięskiego gola strzelił Robert Lewandowski, ustalając wynik spotkania na 4:3. Lewandowski mógł strzelić więcej. Wściekł się na kolegę, a potem rewanż Katalońskie media tuż po meczu podkreśliły, że jego wejście było pozytywnym impulsem, które zmieniło losy meczu. Podkreślono, że przy strzelonym golu wykazał się instynktem prawdziwej "9" i skutecznie sfinalizował swoją okazję. Kataloński "Sport" podkreślił, że Ferran Torres "wskrzesił Barcelonę golem, który otworzył jej drogę do powrotu z ciężkiego położenia". Jeszcze przed startem bieżącej kampanii ligowej 2023/24, reprezentant Hiszpanii był awizowany do opuszczenia szeregów Barcelony. Ostatecznie bardzo dobra postawa w okresie przedsezonowym, a także skuteczna gra w pierwszych meczach La Liga sprawiły, że Torres pozostał w ekipie "Dumy Katalonii". Były napastnik m.in. Manchesteru City może się pochwalić dwoma trafieniami w La Liga, wyprzedzając swojego bezpośredniego rywala, Roberta Lewandowskiego o jednego gola. Niebywały wyczyn w meczu Barcelony. Lewandowski uprzedzony w ostatniej chwili