Po bezbramkowym remisie Barcelony z ekipą Cadiz CF Ronald Koeman znów znalazł się w ogniu krytyki. Holender po spotkaniu musiał tłumaczyć się nie tylko z kolejnego rozczarowującego wyniku. Szkoleniowiec Barcelony został w końcówce spotkania ukarany czerwoną kartką, co jego samego mocno zszokowało. - To nie było efektem jakiegoś nerwowego wybuchu. Powiedziałem po prostu arbitrowi technicznemu, że na boisku znajduje się druga piłka. Gra powinna była zostać przerwana, widzieli to wszyscy poza sędzią. W tym kraju można wylecieć z boiska za nic. Normalnie zadałem pytanie arbitrowi i tak się to skończyło - tłumaczył Holender po meczu. Koeman: Nie tylko wynik się liczy Fakt, że taka firma, jak Barcelona męczy się z drużynami w rodzaju Cadiz czy Granady, jest dla wielu nie do przełknięcia. Koeman bronił się jednak, że na ten ostatni remis trzeba patrzeć szerzej. - Myślę, że nie zawsze trzeba patrzeć tylko na wynik. Trzeba wziąć pod uwagę podejście drużyny do tego spotkania, wkład zespołu w ten mecz i ja nie mogę narzekać na żaden z tych elementów - przekonywał. Koeman ubolewał jedynie, że jego ekipie nie dopisała skuteczność. - Mieliśmy cztery czy pięć klarownych okazji podbramkowych i nie udało nam się nic strzelić. Holender ostatnio z każdej strony zbiera ciosy i mierzy się z lawiną krytyki. Zarzuca się mu między innymi zbytni minimalizm i to, że brakuje mu determinacji, by chcieć zdobywać z "Barcą" ewentualne mistrzostwo Hiszpanii. Broni się jednak: - Zawsze trzeba próbować sięgać po tytuły, ale trzeba być realistą. Trzeba patrzeć też na to, jakim składem dysponujemy, ile mamy problemów kadrowych - podkreśla. JK