W ostatnim sparingu podczas zgrupowania w Stanach Zjednoczonych Barcelona wygrała z New York Red Bulls. Robert Lewandowski wybiegł w podstawowym składzie "Blaugrany", ale ponownie z numerem 12. Mimo, że cały czas dochodzą z Katalonii informacje, że docelowo jego numerem na koszulce ma być "dziewiątka". W nowojorskiej ekipie od pierwszych minut zagrał Patryk Klimala, a także doskonale znany z Legii Warszawa Brazylijczyk Luquinhas. Lewandowski miał na ten sparing jeden cel: w końcu zdobyć debiutancką bramkę dla Barcelony, choćby i nieoficjalną. Jednak w pierwszej połowie na potęgę marnował okazje, jakie pomagali mu stworzyć nowi koledzy z drużyny. Czytaj także: Nawet bez Lewandowskiego maszyna działa Zaczęło się od mocnego strzału głową"Lewego", który okazał sie niecelny. Niedługo potem Polak urządził sobie świetny taniec z piłką między obrońcami, ale zakończył tę znakomitą akcję strzałem nad poprzeczką. Lewandowski nie miał problemu z tym, by dochodzić do kolejnych sytuacji stwarzanych przez partnerów, zwłaszcza przez Raphinhę i Dembele. Kłopot był jednak w finalizacji. W pewnym momencie Dembele wyłożył piłkę "Lewemu" na lewą stronę pola karnego, ale Polak w stosunkowo prostej sytuacji ostatecznie zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany przez golkipera nowojorczyków. A była to świetna akcja, wcześniej znakomicie zafunkcjonowała współpraca na linii Dembele - Frenkie De Jong. Czytaj także:Barcelona pomyliła Lewandowskiego z innym piłkarzem Kolejne "pudło" Lewandowski zaliczył po znakomitym zagraniu Raphinhi. Oddał strzał z kilku metrów wprost w bramkarza. Ostatecznie bramkę Barcelona zdobyła właśnie po świetnym podaniu Raphinhi do Ousmane Dembele. W drugiej połowie Lewandowski nie rezygnował z kolejnych prób, ale bramkarz nowojorskiej ekipy zwijał się jak w ukropie. Ostatecznie "Lewy" został zmieniony przez Memphisa Depaya i zakończył udział w tym starciu bez bramki na koncie. A to oznacza, że na swoją debiutancką bramkę dla "Barcy" będzie musiał poczekać, przynajmniej do powrotu do Hiszpanii. Co więcej, wchodzący w roli rezerwowego Holender błysnął w samej końcówce, znakomicie wykorzystując zamieszanie w szeregach defensywnych nowojorczyków. Depay dokonał więc tego, co nie udało się Lewandowskiemu w tym meczu - wpisał się na listę strzelców. New York Red Bulls - FC Barcelona 0-2 (0-1) 0-1 Dembele 40. 0-2 Depay 88. Czerwona kartka: Edelman (NYRB)