Real od 24 września jest niepokonany. Do tego w 13 meczach wygrał 11 razy, pokonał m.in. Gironę i wrócił na pierwsze miejsce w lidze. Teraz grał z Betisem Sewilla, który nie przegrał w La Liga jeszcze dłużej, bo od 16 września. Królewscy zdawali sobie sprawę, że wygrana w Sewilli pozwoli zwiększyć przewagę nad drugą Gironą lub trzecią FC Barceloną, bo te drużyny zagrają ze sobą w niedzielę. Piłkarze trenera Carlo Ancelottiego grają świetnie, mimo że szkoleniowiec musi ciągle mierzyć się z problemami kadrowymi. Tym razem brakowało sześciu zawodników, którzy spokojnie mogliby grać w podstawowym składzie: Courtois, Camavinga, Carvajal, Militao, Tchouameni i Vinicius Junior. Wcale nie mniejsze kłopoty miał trener Manuel Pellegirni. Wykluczeni byli też znani piłkarze jak byli zawodnicy Barcelony Marc Bartra, Hector Bellerin i Claudio Bravo, a także reprezentant Portugalii William Carvalho, Francuz Nabil Fekir czy mistrz świata Guido Rodriguez. I właśnie w koszulkach z imieniem Argentyńczyka i słowami wsparcia na prezentację wyszli gospodarze. Jeden strzał przez pół godziny I początek należał do nich. Po akcji Isco, byłego zawodnika Realu, formę Andrija Łunina sprawdził Marc Roca. Widać było, że Real się rozkręca. Rodrygo z dużą łatwością mijał rywali, ale jeszcze zawodziło ostatnie podanie. W 16. minucie Brazylijczyk "zabawił się" z rywalami - puścił piłkę między nogami Germana Pezzelli i podał tak, że Brahimowi Diazowi pozostało przyłożyć nogę i padł gol. Okazało się jednak, że Rodrygo był na niewielkim spalonym. Sytuacji jednak było jak na lekarstwo. Niby obie drużyny próbowały, ale trudno było przedrzeć się przez defensywę. Przez pół godziny padł jeden celny strzał, ale za chwilę, w 31. minucie, świetną okazję miał Betis. Po tym jak przewrócił się Mendy, Ayoze Perez podał do Wiliana Jose, ale ten został zablokowany. Piłka wróciła pod nogi Hiszpana i tym razem po strzale musiał wykazać się Łunin. Gospodarze byli bliżej gola niż lider La Liga. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Real żywiej zaatakował. Strzelali Luka Modrić, Atonio Rudiger, David Alaba czy Federico Valverde, ale do szatni obie drużyny schodziły bez zdobytej bramki. Real strzela, Betis odpowiada Po przerwie znów groźniejszy był Betis. Przed szansą stanął Isco, ale Łunin znów był czujny i skończyło się na rzucie rożnym. Odpowiedź Realu była świetna - Jude Bellingham zaatakował z boku, podał do Diaza, ten mu znakomicie oddał i Anglik z zimną krwią trafił na 1:0. To 12. gol Bellighama w La Liga i 16. w klubowym sezonie. Broniący korony króla strzelców Robert Lewandowski traci do napastnika Realu już pięć bramek. Betis miał problemy, by zareagować na straconą bramkę. To Real dość spokojnie rozgrywał atak pozycyjny. Nie spodziewał się jednak takiej bramki wyrównującej. Aitor Ruibal kopnął precyzyjnie i mocno z około 25 metrów i Łunin nie miał szans, by sięgnąć piłkę. 1:1. Obie drużyny próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Groźnie z rzutu wolnego strzelił Toni Kroos. Okazję miał też Assane Diao, ale w ostatniej chwili skutecznie wślizgiem powstrzymał go David Alaba. W 90. minucie Real miał mnóstwo szczęścia, gdy po dośrodkowaniu Isco trafił w słupek. W odpowiedzi o centymetry Joselu pomylił się o centymetry.