Pierwsze minuty meczu należały do gospodarzy. Bardzo aktywny był Kylian Mbappe, który szukał sobie miejsca za plecami obrońców Barcelony i wychodził do prostopadłych podań. Grał przy tym na granicy spalonego - sędzia boczny kilkukrotnie musiał podnosić chorągiewkę, gdy Francuz znajdował się na ofsajdzie. Katalończycy potrzebowali kilkunastu minut, aby się otrząsnąć. Dopiero po tym czasie zaczęli dochodzić do głosu i niepokoić defensywę Realu. Dobrą okazję miał Lamine Yamal, ale uderzył prosto w Andrija Łunina. Najważniejsze z punktu widzenia neutralnych widzów było to, że Klasyk toczył się od samego początku w szybkim tempie. Nie było dłużących się wymian piłek w środku pola, szachów taktycznych czy wzajemnego badania się. Akcje przenosiły się raz pod jedno, raz pod drugie pole karne. El Clasico. Real palił akcję za akcją Uwagę zwracał fakt, że Barcelona ustawiała swoją linię obrony niezwykle wysoko. Ta ryzykowna strategia pozwalała gościom na notoryczne łapanie madrytczyków na spalonym. W pierwszych 25 minutach zdarzyło się to aż sześć razy - czyli tyle, ile średnio przez cały mecz z udziałem Katalończyków. Sceny w El Clasico, cały stadion zamarł. Konkurent Szczęsnego wysłał sygnał dla całego świata W 31. minucie wydawało się, że Real w końcu znalazł idealny timing rozegrania akcji. Mbappe wpadł w pole karne i sprytną podcinką pokonał Penę. Gol pierwotnie został uznany, ale po analizie VAR okazało się, że ponownie był spalony. Bramka musiała być anulowana. Do przerwy utrzymał się wynik 0:0. El Clasico. Show Roberta Lewandowskiego na Santiago Bernabeu Druga połowa rozpoczęła się lepiej dla Barcelony. Goście odważnie ruszyli na Real i stwarzali sobie okazje strzeleckie. W 54. minucie zostali wynagrodzeni za swoje starania. Lewandowski przyjął świetne podanie od Marka Casado i pewnym, płaskim strzałem pokonał Łunina. Tym samym Polak zdobył w końcu swoją pierwszą bramkę w ligowych meczach z "Los Blancos" w barwach Katalończyków. Zaledwie dwie minuty później snajper miał już na koncie dublet. Tym razem wykończył centrę Alejandro Balde głową. Real był w trudnej sytuacji, tymczasem Barcelona wcale nie zamierzała zwalniać. Katalończycy najwyraźniej wzięli sobie za cel maksymalne upokorzenie odwiecznego rywala i zaaplikowali im kolejne dwa trafienia. W 77. minucie gola strzelił Lamine Yamal, a w 84. - Raphinha. Barcelona wygrała 4:0, całkowicie upokarzając Real. Tym samym Katalończycy odskoczyli też swoim najgroźniejszym rywalom w tabeli na sześć punktów. Jakub Żelepień, Interia