Real Madryt przystąpił do starcia z Realem San Sebastian z problemami - FC Barcelona mu uciekała, nie mógł sobie pozwolić na wpadkę i stratę punktów, o ile chciał ją gonić. Już i tak ustąpił jej w finale Superpucharu. To plus porażka z Villarreal CF z początku stycznia sprawiła, że straty Realu Madryt wzrosły i gdy po pierwszej połowie remisował on bezbramkowo z Realem Sociedad wynosiły pięć punktów do lidera. Królewscy w tym etapie meczu z Baskami mieli sporo okazji do strzelenia bramki, z czego najlepszą już w doliczonym czasie pierwszej połowy - wtedy rywale popełnili duży błąd, stracili piłkę. Przejął ją Karim Benzema, oddał Vicniciusowi, a ten spudłował - trafił w bramkarza Sociedad. Była to już kolejna sytuacja zmarnowana przez Viniciusa. Wielokrotnie był on blokowany albo tracił piłkę w ostatniej chwili. W 15. minucie jego strzał był minimalnie niecelny. Real Madryt w kłopotach z Sociedad Od początku drugiej połowy Real ruszył do zdecydowanego natarcia. Mecz nabrał rumieńców, bo i goście byli blisko skontrowania Królewskich. Zespół Sociedad po godzinie gry stracił Aritz Elustondo, który po kontuzji nie był w stanie opuścić boiska o własnych siłach i korzystał z pomocy kolegów. W 67. minucie Take Kubo dość przypadkowo wpakował się nogami w bramkarza Realu Thibaut Courtois. Trafił go butem w klatkę piersiową i twarz, na szczęście Belgowi nic się nie stało. Chwilę potem zatrzymywał już kolejne i coraz groźniejsze akcje Sociedad. W 70. minucie zabrał się z piłką Vinicius i próbował podciąć piłkę nad bramkarzem rywali Alexem Remiro. Jakim cudem obronił on tę piłkę, aż trudno powiedzieć! Mimo wielu okazji gole jednak nie padły.