Do tej pory trener Zinedine Zidane przygotowywał się na każdą ewentualność. W klubie nasłuchiwano informacji w sprawie pandemii koronawirusa i kreślono kolejne scenariusze. Jeden z nich zakładał dogranie ligi nawet w sierpniu. "Jednak z upływem dni i spływającymi wiadomościami o rosnącej liczbie zakażonych oraz zmarłych wskutek działania COVID-19, w klubie rósł pesymizm, że powrót do gry w tym sezonie jest w ogóle realny. Dziś w Realu takie rozwiązanie uważa się niemal za niemożliwe" - podaje "AS" powołując się na swoje źródła. Gazeta dodaje, że w Realu uznali, iż mało prawdopodobny jest nie tylko powrót do gry, ale także do treningów grupowych. W Hiszpanii koronawirus ciągle zbiera żniwo, bo zarażonych jest blisko 100 tys. osób, a zmarło ponad 8 tys. "Obecnie plan powrotu do normalnych zajęć nie istnieje. Nie będzie grania w piłkę dopóki, dopóty nie zostanie wdrożone skuteczne leczenie lub nie zostanie opracowana skuteczna szczepionka" - podaje "AS". Taki scenariusz oznaczałby olbrzymie straty nie tylko dla Realu i klubów Primera Division, ale dla całej europejskiej piłki. Powód? Stacje telewizyjne nie chcą płacić klubom za okres, kiedy nie grają, a to może oznaczać stratę ponad 2 miliardów euro w pięciu największych ligach Europy (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ). PJ