Przetrzebiony kontuzjami Real Madryt idzie, jak burza przez kolejne mecze La Liga czy też Ligi Mistrzów. Carlo Ancelotti w tym sezonie w żadnym meczu nie mógł wystawić swojej wymarzonej jedenastki, bo jeszcze przed startem rozgrywek więzadła krzyżowe w kolanie zerwał jeden z najlepszych, a według wielu najlepszy bramkarz na świecie, a więc Thibaut Courtois. Chwilę później tej samej kontuzji doznał Eder Militao, a więc drugi z filarów zespołu prowadzonego przez Włocha. Wielki powrót do reprezentacji? Michał Probierz już w akcji, znamy "gorące" nazwisko Ancelotti w tym sezonie częściej dostawał od klubowych lekarzy informacje o kolejnych kontuzjach swoich piłkarzy niż wygrywał mecze (stosunek 32 do 29 przyp. red). Mimo tego włoski szkoleniowiec tak ułożył zespół, że ten w całym sezonie przegrał zaledwie jeden mecz w regulaminowym czasie gry. Miało to miejsce jeszcze we wrześniu 2023 roku, gdy "Królewskich" pokonało na własnym stadionie Atletico Madryt. Od tego czasu Real w meczu trwającym dziewięćdziesiąt minut nie przegrał. Wielkie emocje, Kroos i Ancelotti w furii Przydarzały się pojedyncze wpadki, jak tydzień temu w weekend przeciwko Rayo Vallecano, gdy "Los Blancos" do domu przywieźli jedynie jeden punkt. Wciąż jednak przewaga w tabeli nad Gironą i FC Barceloną wydaje się być naprawdę bezpieczna. Przed 26. kolejką La Liga było to bowiem odpowiednio pięć oczek nad FC Barceloną, która swój mecz w tej serii gier wygrała i sześć punktów nad drugim zespołem z Katalonii, który swój mecz rozegra dopiero w poniedziałek. W tejże kolejce Real gościł na Santiago Bernabeu Sevillę z Sergio Ramosem w składzie. Powiedzieć, że pierwsza część spotkania była pełna emocji, to jak nic nie powiedzieć, ale niestety, jak to zwykle bywa w Hiszpanii, były to emocje związane z fatalnym sędziowaniem. Arbiter zaczął mecz od braku faulu za kopnięcie w twarz, którego dopuścił się Lucas Vazquez. Następnie Real strzelił gola, ale sędzia po analizie VAR anulował trafienie właśnie Vasqueza, bo wcześniej faulował Nacho. To prawdopodobnie jedyna decyzja, którą można śmiało uznać za dobrą. Białorusini bez historycznego sukcesu. Iran zniszczył marzenia o medalu Swoją okazję miała także Sevilla, która wyszła ze znakomitą kontrą, tej nie zdołał jednak wykończyć Youssef En-Nesyri. Marokańczyk w sytuacji dwustuprocentowej uderzył gdzieś w dziesiąte piętro trybun nowego Santiago Bernabeu. W międzyczasie arbiter zdołał wyprowadzić z równowagi Carlo Ancelottiego i Toniego Kroosa, co nie zdarza się zbyt często, a obaj dostali żółte kartki za swoje reakcje. Próbował intensywnie Vinicius Junior, ale koledzy z ofensywy nie potrafili dostosować się do jego poziomu. Z konkretów poza anulowanym golem zobaczyliśmy jeszcze potężne uderzenie z dystansu Federico Valverde. Strzał Urugwajczyka z kłopotami obronił bramkarz gości i tym zakończyła się pierwsza połowa z wynikiem 0:0. Emocje były, ale mało tych związanych z dobrą piłką. Błysk geniuszu Luki Modricia. Zmiana sędziego Druga część tego pojedynku rozpoczęła się z wysokiego "C" ze strony gospodarzy. Real wyszedł na murawę wyraźnie mocniej pobudzony po wizycie w szatni. Carlo Ancelotti odpowiednio nastroił swoich piłkarzy, którzy od 46 minuty zaczęli huraganowo atakować bramkę rywali. Swojego okazje mieli Rodrygo, Mendy, Vinicius. Do 60 minuty nic jednak do bramki Sevilli nie wpadło, a warto pochwalić także Łunina oraz Nylanda, którzy popisali się dwiema naprawdę wybitnymi interwencjami, szczególnie parada Ukraińca była z najwyższego światowego poziomu. W 60 minucie spotkania kontuzję zgłosił... sędzia główny, który w drugiej połowie nie miał nawet okazji popełnić błędu, bo gra była bardzo płynna. W jego miejsce wszedł absolutny debiutant, który musiał udźwignąć ciężar prowadzenia meczu na Santiago Bernabeu. Zmiana sędziego nie zmieniła nic w przebiegu meczu, wciąż Real napierał na bramkę Nylanda. Oddał aż sześć celnych strzałów do 80 minuty i właśnie ten z 80 minuty gry był kluczowy. Na skraju pola karnego piłkę zgasił wprowadzony na murawę Luka Modrić, Chorwat ustawił sobie futbolówkę i wspaniale "zawinął rogala", wkręcając piłkę przy słupku bramki golkipera Sevilli, a Bernabeu odleciało w ekstazie. Nic więcej już się w tym spotkaniu nie wydarzyło. Real wygrał kolejny mecz w sezonie, tym razem bez pomocy Jude'a Bellinghama. Dzięki temu zwycięstwu "Królewscy" znów odsunęli się od goniących ich rywali. Obecnie przewaga nad FC Barceloną wynosi osiem punktów, a nad Gironą dziewięć. Do końca sezonu ligowego pozostało już zaledwie dwanaście kolejek. "Los Blancos" znajdują się na bardzo dobrej drodze do odebrania tytułu z rąk "Blaugrany".