Sezon jeszcze dobrze się nie zaczął, a Real Madryt już wszedł w nową kampanię po królewsku. "Los Blancos" w minionym tygodniu pokonali Eintracht Frankfurt 2-0, wznosząc Superpuchar Europy. Motywacji piłkarzom Realu nie powinno brakować, wszak znów stoją przed szansą, by powtórzył się scenariusz z poprzedniego sezonu La Liga. W nim FC Barcelona po żadnej kolejce nie rozsiadła się na fotelu lidera. I Real od razu mógł wykorzystać okazję, bo Robert Lewandowski i spółka w sobotni wieczór niespodziewanie tylko zremisowali bezbramkowo z Rayo Vallecano. A inny katalizator to decyzja obecnego szkoleniowca, wielce utytułowanego Carla Ancelottiego. 63-letni Włoch zapowiedział na łamach dziennika "Il Messaggero", że po zakończeniu misji w Realu (obecny kontrakt ma zawarty do 30 czerwca 2024 roku) przejdzie na emeryturę. Almeria - Real. "Królewscy" otrzymują niespodziewany cios Real ruszył usposobiony ofensywnie, Benzemę z przodu mocno wspierali Federico Valverde oraz Vinicius Junior. Jednak nie sprawdził się scenariusz, że "Królewscy" rozpoczną pogrom od pierwszych minut. Przeciwnie, mecz zaczął się od trzęsienia ziemi! Largie Ramazani już w 6. minucie otrzymał znakomite podanie z głębi pola i nie było mowy o pozycji spalonej. 21-letni Belg urwał się Antonio Rudigerowi i bardzo pewnym strzałem przy słupku nie dał szans Thibaut Courtois. Madrytczycy od razu zapłacili wysoką cenę za to, że w defensywie byli ustawieni wysoko, a Rudiger skupił się na sygnalizowaniu ofsajdu zamiast na gonieniu Ramazaniego. Autorem decydującego podania był Inigo Eguaras. Podrażnieni goście od razu ruszyli do odrabiania strat, ale z wrzucenia wyższego biegu od razu nic nie wynikało. Chybił Valverde, a następnie doskonałą okazję zmarnował Benzema. Za błąd przy stracie bramki próbował się zrehabilitować również Rudiger, ale jego strzał z "16" został zablokowany. Almeria przetrwała oblężenie bramki i w 13. minucie była blisko podwyższenia prowadzenia. Umar Sadiq oddał kąśliwy strzał z dystansu, a piłka nieznacznie poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później "bombę" na bramkę gospodarzy posłał Valverde. Siła uderzenia aż przewróciła interweniującego Fernando Martineza, ale bramkarz miał szczęście, bo piłka zmierzała prosto na niego. Benzema nie popisał się skutecznością także w 20. min, choć nieco rozgrzeszał go tłok w polu karnym. Piłka po jego strzale, zamiast w światło bramki, uderzyła w głowę Srdjana Babicia. Beniaminek starał się grać scementowaną defensywą, za którą długimi fragmentami odpowiadało ośmiu zawodników. Upływały kolejne minuty, a największy as Realu wciąż nie potrafił wyregulować celownika. Zwłaszcza w drugiej sytuacji pomylił się jak rzadko kiedy, mając problem z opanowaniem świetnego podania w pole karne. Gracze Almerii znów poczuli wiatr w żagle i w 36. minucie liczną s-kadrą zapędzili się na połowę Realu, a następnie uformowali akcję, która jednak zakończyła się złą wrzutką. Odpowiedź "Królewskich" mogła być wyborna, Vinicius Junior pokazał swój sprinterski talent, ale przegrał pojedynek z bramkarzem "Indalicos". Real miał mnóstwo kornerów, z których jednak niewiele wynikało. Najbliżej szczęścia był Eduardo Camavinga, którego strzał głową udaną interwencją przy słupku zatrzymał Martinez. W końcu wydawało się, że Real dopiął swego. Świetnie do akcji podłączył się Lucas Vazquez, otrzymał miękką wrzutkę od Toniego Kroosa i strzałem z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Bramka została jednak anulowana z powodu minimalnej pozycji spalonej. Do przerwy już nic się nie zmieniło i "Królewscy", pomimo aż 16 strzałów na bramkę, przegrywali z Almerią, która takich prób miała ledwie dwie, lecz jedną zabójczą. Almeria - Real. Wejście smoka, czyli Alaba w akcji! Krótko po zmianie stron gospodarze byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Strzał z dystansu Samuela Costy okazał się jednak minimalnie niecelny. A chwilę później Courtois w świetnym stylu zatrzymał uderzenie najpierw Umara Sadiqa, a potem Ramazaniego! W odpowiedzi bramkarza Almerii groźnie nękali Benzema i Valverde. Tym razem jeszcze bez efektu bramkowego, jednak po godzinie gry było już 1-1! Strzał Viniciusa Juniora padł jeszcze łupem golkipera, ale za moment Lucas Vazquez wykorzystał dogranie Benzemy i zrobił się remis. W 74. minucie na murawie pojawił się David Alaba i... już w pierwszym kontakcie z piłką dał "Królewskim" prowadzenie! Reprezentant Austrii znakomicie przymierzył z rzutu wolnego, uderzając nie do obrony - piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. W tym momencie Almeria miała kwadrans, by odpowiedzieć równie skutecznym ogniem. To się jednak nie udało. Defensywa "Los Blancos" do końca potyczki nie pozwoliła sobie na moment dekoncentracji. Obrońcy tytułu rozpoczynają zatem ligową batalię od kompletu punktów i już na starcie mają dwa "oczka" przewagi nad Barceloną, dla której - jak słyszymy - ma to być sezon odrodzenia. Almeria - Real Madryt 1-2 (1-0) Zobacz pełny raport meczowy i aktualną tabelę La Liga Bramki: 1-0 Ramazani (6.), 1-1 Vazquez (61.), 1-2 Alaba (75.) ZOBACZ TAKŻE: