Real Madryt nie zachwycił, a mimo tego pokonał Real Saragossa 4-0 i, wykorzystując zaskakującą porażkę Malagi z Rayo Vallecano (1-2), awansował po 10. kolejce Primera Division na trzecią pozycję w tabeli.
Primera Division - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę
"Królewscy" rozpoczęli mecz podobnie, jak swój dwie godziny wcześniej prowadząca w tabeli Barcelona - bardzo spokojnie. Mijały kolejne minuty, a gospodarze grali niedokładnie i nie wypracowywali okazji strzeleckich. W końcu w 14. minucie po dobrej wrzutce Angela Di Marii główkował Cristiano Ronaldo, lecz spudłował. Podobnie zresztą, jak trzy minuty później.
W 21. minucie po raz pierwszy musiał wykazać się Iker Casillas - obronił groźny strzał Heldera Postigi z narożnika pola karnego. Na kolejną interwencję musiał czekać aż do... 58. minuty, gdy znakomicie sparował piłkę po strzale Victora.
Real prowadził wtedy 2-0, bo pomiędzy 23. a 25. minutą strzelił dwa gole. Najpierw Di Maria dośrodkował z rzutu rożnego, "główkę" Raula Albiola z wielkim trudem obronił bramkarz, ale wobec dobitki Gonzalo Higuaina był bezradny. Po chwili akcję przeprowadził Ronaldo, a bramkarza Saragossy także na raty pokonał Di Maria.
Zadowoleni z dwubramkowego prowadzenia "Królewscy" nie mieli zamiaru forsować tempa, jednak po przerwie grali jeszcze gorzej i piłkarze Saragossy zaczęli coraz mocniej wierzyć w to, że wcale nie muszą przegrać. Strzał Victora z 58. minuty był pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla Realu. Trzy minuty później Casillas obronił strzał Francisco Montanesa, a po chwili ten sam piłkarz Saragossy trafił w poprzeczkę!
Trudno ocenić, dlaczego arbiter nie uznał gola Postigi w 69. minucie - spalonego nie było, a Portugalczyk nie faulował rywala.
Napór gości jednak stopniowo słabł. W 84. minucie uratował ich bramkarz, który sparował na poprzeczkę piłkę po "bombie" Ronaldo z rzutu wolnego. Dwie minuty przed końcem Real skontrował, świetną asystą błysnął Karim Benzema, a Michael Essien nie pomylił się w sytuacji 1 na 1 z bramkarzem. Saragossa miała już dość, a mistrzowie Hiszpanii przycisnęli i Luka Modrić podwyższył na 4-0.
To setne zwycięstwo Jose Mourinho w roli trenera Realu Madryt.