<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/polfinal-pucharu-krola-real-barcelona,3667">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Real Madryt - FC Barcelona!</a> <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/polfinal-pucharu-krola-real-barcelona,3667"></a><a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/polfinal-pucharu-krola-real-barcelona,id,3667">Relację z El Clasico można również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Już w 50. sekundzie rajd zrobił Ronaldo i Gerard Pique musiał ratować się faulem metr przed linią pola karnego. Nie było to wejście brutalne, ale według sędziego i tak się kwalifikowało do pokazania żółtej kartki. Zemścić się golem za nieczyste wejście próbował Cristiano, pięknie uderzył z wolnego - piłka podkręcona zmierzała pod poprzeczkę, ale fenomenalnie wypiąstkował bramkarz Barcelony. Po chwili arbiter nie był już tak skrupulatny i puścił mimo oczu, jak Arbeloa korkami "przerysował" po ścięgnie Achillesa Daniego Alvesa. Barca próbowała się odgryzać, jednak pierwsze minuty należały do "Królewskich". I nie mógł tego zmienić nawet Lionel Messi, który był pieczołowicie pilnowany. Dopiero w 11. min najlepszy piłkarz na Ziemi wdarł się w pole karne gospodarzy, oddał do Cesca Fabregasa, ale ten nie strzelił od razu, tylko z drugiego tempa próbował oddać do będącego na spalonym Argentyńczyka. Kolejna kontra Messiego i prostopadłe podanie Andresa Iniesty dało Barcy pierwszą stuprocentową okazję, lecz na gola nie zamienił jej Jordi Alba, nieczysto trafiając w piłkę. - Zrobimy wszystko, aby strzelić tyle bramek w Madrycie, by rewanż był dla nas tylko formalnością - zapowiadał przed odlotem z Barcelony Xavi, a 21. min próbował te słowa zamienić na czyny. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego mogło być 0-1, ale piłka trafiła w poprzeczkę! Za moment Xavi miał stokrotnie lepszą szansę, gdyż po gafie obrony "Królewskich" Cesc Fabregas podawał mu przed bramkę, gdy Diego Lopez był wywiedziony w pole. Pomocnik "Dumy Katalonii" zamiast przymierzyć - wypalił na siłę i trafił w stojącego na linii bramkowej Raphaela Varane’a. Jeden malutki człowieczek i reszta pustej bramki, a Xavi trafił akurat w ten biały punkt? Inna rzecz, że ta "setka" była prezentem dla barcelończyków od Ricarda Carvalha, który zbyt lekko wycofał do bramkarza. Odgryźć próbował się Karim Benzema. Po jego strzale z woleja, z 10 m, część fanów Realu już krzyknęło "Jeeest!". Zbyt wcześnie - piłka trafiła w boczną siatkę i to od jej zewnętrznej strony. Całe Gran Derbi były na wielkim poziomie, ale okres między 30. a 40. minutą był fenomenalny - atak za atak w szaleńczym tempie. Dopiero "Barca" spostrzegła, że jest to woda na młyn Realu i zaczęła szanować piłkę. W I połowie więcej zamieszania robili "Królewscy", ale to Barcelona była groźniejsza, stwarzała czystsze sytuacje. Ekipa Jose Mourinho zagęszczała środek boiska, otaczała Messiego, nie pozwalając mu na harce. W ten sposób udało jej się tylko w I połowie odebrać piłkę aż 40-krotnie "Dumie Katalonii". Gospodarze mieli o dwie straty mniej. Na początku II odsłony Benzema przeszedł obronę rywala slalomem, by strzelić z lewej nogi nad poprzeczką. Odpowiedź Barcy była zabójcza: Messi genialnie, przyjmując piłkę spadającą z góry od razu odegrał ją do Fabregasa, a ten podniósł głowę, spojrzał, uderzył obok bramkarza i sektor z kibicami gości oszalał z radości! Piłkarze Realu ostatniej nadziei szukali u sędziego liniowego, jednak ten nie podniósł chorągiewki. I miał rację. Spalonego nie było. Nie było go też w 56. min, gdy Cesc ponownie wychodził sam na bramkarza (i znowu podawał Messi), jednak tym razem Fabregas zbyt długo zwlekał ze strzałem i piłkę fantastycznym wślizgiem wybił mu Varane. Po godzinie Real zamknął rywala w jego polu karnym, rozgrywał po obwodzie, niczym w piłce ręcznej. W końcu z prawej strony Essien podał przed bramkę, na drugim słupku akcję zamknął Ronaldo, ale jego główka z dwóch metrów jakimś cudem była niecelna! Po strzeleniu gola "Duma Katalonii" zyskała sporą przewagę w posiadaniu piłki. Real czyhał na kontry. Ta z 66. min była wzorowo przeprowadzona i Ronaldo - po podaniu Oezila - miał już pakować futbolówkę do siatki, gdy ofiarnie wybił mu ją spod nogi Pique. Za moment pieczęć nad zwycięstwem Barcy mógł przybić Fabregas, jednak po idealnie rozegranej akcji i podaniu z prawej flanki Alvesa, wypalił nad poprzeczką. W 73. min gwoździa do trumny Realu powinien wbić Pedro - był samiuteńki przed Lopezem, podbiegł do niego tak blisko, by kopnąć ... obok słupka! W ten sposób - zamiast pogrzebania szans madrytczyków, mieliśmy ich odrodzenie. Po podaniu z prawego skrzydła Oezila, 20-letni Raphael Varane wygrał powietrzną walkę w polu karnym gości z Pique i Fabregasem, zdobywając wyrównującego gola! Ostatnie zdanie mogło należeć do "Dumy Katalonii". Dalekie, prostopadłe podanie Xaviego otworzyło drogę do bramki Jordiemu Albie, ale jego strzał obronił Diego Lopez wykazując się wspaniałym refleksem. To były pierwsze w tym roku Gran Derbi i stały na takim poziomie, że nikt nie powinien czuć się zawiedziony, choć obyło się bez goli Messiego i Ronalda. Było gorąco na boisku i na trybunach, z których leciały na murawę zapalniczki i inne drobiazgi. Światełkami laserowymi fani "Królewskich" co rusz oślepiali piłkarzy gości, a zwłaszcza bramkarza. Rewanż odbędzie się 27 lutego na Camp Nou. Półfinał Pucharu Króla Real Madryt - FC Barcelona 1-1 (0-0) 0-1 Fabregas (50. z podania Messiego) 1-1 Varane (82. głową z podania Oezila). Real: Diego Lopez - Essien, Varane, Carvalho, Arbeloa - Callejon (58. Modrić), Alonso, Oezil, Khedira, Ronaldo - Benzema (63. Higuain). FC Barcelona: Pinto - Dani Alves, Pique, Puyol, Jordi Alba - Xavi, Busquets, Fabregas (85. Thiago Alcantara) - Pedro (76. Alexis Sanchez), Messi, Iniesta. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-hiszpania-puchar-hiszpanii-polfinaly,cid,667,sort,I">Sprawdź szczegóły z Pucharu Króla!</a> Autor: Michał Białoński