Sevilla zagrała wreszcie z rekonwalescentami - Kanoute i Christianem Poulsenem. Obaj zawodnicy ożywili jej grę. Ale pierwszy gol to zasługa pozyskanego latem z Francji (RC Lens) za jedyne 4,5 mln euro Seydou Kiety. Malijczyk otrzymał piłkę w środku pola i wypalił z lewej nogi z 25 m. Keitę próbował zablokować Fabio Cannavaro, ale nie zdążył i Iker Casillas wybił się jak lampart, ale nie zdołał sięgnąć piłki. Chwilę później do siatki z bliska trafił Luis Fabiano po podaniu Kanoute. Od 51. min Real musiał sobie radzić w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę - w konsekwencji drugiej żółtej - dostał Sergio Ramos. Trzeba przyznać, że była to zbyt pochopna decyzja sędziego. Trzy minuty później ostatecznie pognębić Real mógł Fabiano, ale nie trafił na bramkę w idealnej okazji. Sytuację próbował ratować Raul, ale robił to w kiepski sposób. W 59. min próbował wymusić rzut karny i w starciu z Dragutinoviciem - miast strzelać na bramkę, aktorsko upadł. Sędzia nie dał się nabrać i pokazał gwiazdorowi z Madrytu żółty kartonik. Przypieczętować wygraną Sevilli mógł Diego Capel, ale w 89. min zmarnował dogodną pozycję. Niezależnie od wyniki, jaki odniesie w niedzielę Barcelona (o godz. 19 podejmuje Real Betis), "Królewscy" pozostaną liderem. Jerzy Dudek po raz pierwszy nie usiadł na ławce rezerwowych "Królewskich". Z powodu kontuzji pleców nie pojechał do Sewilli. FC Sevilla - Real Madryt 2:0 (2:0) Bramki: 1:0 Keita (19.), 2:0 Fabiano (21.).