Właścicielem Newcastle United jest Saudyjski Fundusz Inwestycyjny, co w teorii mogłoby oznaczać wielki przypływ gotówki do klubu, ale tak jak każdy inny, "Sroki" również obowiązują zasady Finansowego Fair Play, nawet jeśli w kilku aspektach jest to "dziurawy" program. Czwarty zespół poprzedniego sezonu Premier League wzmocnił swoje finanse dzięki grze w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Odpadł jednak z dalszej rywalizacji w europejskich pucharach i z tego tytułu żadnych przychodów w najbliższych miesiącach nie uzyska. Sytuacja ekonomiczna nie jest najlepsza, o czym ostatnio mówił trener Eddie Howe. - Moim zadaniem jest naciskać tak mocno, jak tylko mogę, aby ulepszać zespół. Będę więc nadal to robił [naciskał na transfery], ale muszę szanować i rozumieć kondycję klubu. To jest główna troska wszystkich, ponieważ chcemy, aby Newcastle United pozostało tutaj przez następne 500 lat. Chcemy, żeby było w naprawdę dobrym miejscu, mamy pracę długofalową. Czasami trzeba podpisać krótkoterminowe kontrakty. Czasami trzeba odłożyć na bok długoterminową wizję i po prostu zająć się tym, co tu i teraz. Byłbym gotów to zrobić, gdyby zaistniała sytuacja, w której moglibyśmy uzgodnić coś, co pomogłoby nam tu i teraz - powiedział. Media: Bruno Guimaraes marzy o grze w Hiszpanii Wydaje się, że podreperować stan konta Newcastle mogłaby sprzedaż jednej z największych gwiazd - Bruno Guimaraesa. W październiku podpisał on kontrakt do 2028 roku z klauzulą odstępnego w wysokości ponad 116 milionów euro. Jak pisze na łamach serwisu Footballtransfers.com dziennikarz Jacque Talbot, jeśli Paris Saint-Germain, Chelsea czy Liverpool zgłoszą się z taką propozycją, nie usłyszą sprzeciwu. Lepsze warunki mają jednak otrzymać Real Madryt i Barcelona. Zdaniem Talbota, "Sroki" byłyby gotowe sprzedać im brazylijskiego pomocnika za mniejszą kwotę niż ta zapisana w klauzuli. Problem w tym, że "Duma Katalonii" w ostatnich latach nie może sobie pozwolić na wydawanie wielkich pieniędzy, a "Królewscy" nie narzekają na braki kadrowe w środku pola. Żurnalista dodaje, że Sven Botman i Alexander Isak mimo zainteresowania odpowiednio PSG i Chelsea są określani jako zawodnicy "nie na sprzedaż".