Od momentu wyjścia piłkarzy na boisko Santiago Bernabeu można było zauważyć fundamentalna zmianę w ustawieniu Barcelony. Trener drużyny - Ernesto Valverde dotrzymał słów wypowiedzianych po środowym meczu, kiedy przyznał, że wbrew wysokiej wygranej 3-0 nie podobał mu się sposób gry drużyny. Zabójczy romb Barcelony Valverde zdecydował się na zdjęcie Nelsona Semedo jako prawego obrońcy i postawił w jego miejsce Sergiego Roberta. Dzięki temu miał większe możliwości do włączenia go do gry na środku boiska, w czym Sergi ma duże doświadczenie i mógł dołączyć do rozgrywającego Arthura. W ten sposób Valverde stworzył romb z Sergio Busquetsem na tyle, Lionelem Messim na przodzie i już wspomnianym Atrhurem z Ivanem Rakiticiem z obu stron. Tym razem Real Madryt, w przeciwieństwie do środy, kiedy to w pierwszej połowie absolutnie dominował nad bardzo wycofaną Barceloną, nie mógł znaleźć tych samych możliwości ataku, bo spotkał się z bardziej klasycznym wydaniem ekipy "Blaugrany", bliższej jej typowej gry, mimo że Messi ponownie nie błyszczał (był dziwnie poza rozgrywaną grą, mimo genialnych momentów). Ousmane Dembélé chaotycznie strzegł boku boiska, niecierpliwie oczekując na groźne zagrania. Gerard Pique zaś ponownie pokazał wielkie umiejętności jako centralny obrońca. W Realu brak osobowości Obecny Real Madryt, który nie jest w stanie poradzić sobie z grą Barcelony, sam cierpi na własne braki, jednym z nich jest brak osobowości odkąd stracił Cristiano Ronaldo, mimo że ma w swoim składzie młode talenty z dużymi możliwościami (Vinicius Junior, Reguilón, Asensio, Lucas Vázquez), które wciąż jeszcze nie wystarczająco dojrzały, a które dwa razy w ciągu jednego tygodnia mierzyły się z jednolitą ekipą i doświadczonymi graczami. Kiedy Barcelona jest w trakcie oliwienia silników do ataku pełną parą, aby zdobyć wszystkie tytuły: ligę, Puchar Króla i Ligę Mistrzów. "Los Blanocs" znajdują się w fazie przejściowej, czekając na koniec sezonu i decyzję prezesa klubu - Florentino Pereza, dotyczącą zmiany trenera i bardzo możliwe, wytransferowania z drużyny historycznych graczy takich jak Marcelo, Isco, Bale i prawdopodobnie Toni Kroos, Luka Modrić i Keylor Navas. Dojdzie do prawie całkowitej renowacji. Real w remoncie Real Madryt w remoncie wyszedł na boisko poszukując bramki, lecz poszukiwania nie powiodły się bo “Królewscy" zderzyli się z murem obronnym, z o wiele lepszą grą niż w środę na środku boiska, a do tego, w 26. minucie pierwszej części z niesamowitym golem Rakiticia, który na prawej flance zaskoczył Thibauta Courtoisa. Od tego momentu Realowi zaczęło się przyspieszać, co nie było dla niego korzystne, gdyż rywal był spokojny i pewny siebie. Barcelona kontrolowała piłką, bez zarzutu grał Busquets, obrona również była solidna. Trener Solari w drugiej połowie szukał alternatywnej taktyki, licząc na prędkość młodego Urugwajczyka Federico Valverde, lecz piłka do niego nie docierała. Nie powiodło się też wpuszczenie Asencio, a w ostatnich 15 minutach włączenie do gry Isca, dla którego trener zdjął z boiska jedynego środkowego z wyrobiona marką - Brazylijczyka Casemira. W ten sposób, postawił wszystko na remis i zniszczył mecz. Taktyka "wygraj albo zgiń, tylko atak i obrona bez środka boiska", nie zdała egzaminu. Brakowało środka pola. Dla Realu cierniem w oku był Messi, nawet jeżeli był mniej dynamiczny niż zwykle, "Królewscy" musieli uważać też na Suareza, zwłaszcza mając świeżo w pamięci jego środowe gole. Valverde wypuścił na boisko Semedo i Chilijczyka Artura Vidala, aby przewietrzyć środek, również za chaotycznego Dembele wpuścił Coutinha, chociaż to nie zmieniło sytuacji w ataku. Nie można powiedzieć, że to było wyśmienite El Classico. Doszło do kilku ostrych starć, tak jak na przykład uderzenia Messiego przez Sergio Ramosa pod koniec pierwszej połowy gry, co puścił płazem sędzia. Ale był to mecz z wieloma atakami, sytuacjami podbramkowymi (większość bez celnego strzału), który pozwolił nam zobaczyć jasną sytuację: Realowi Madryt, w okresie przebudowy pozostała tylko jedna nadzieja - Liga Mistrzów, a mamy dopiero początek marca. Dla "Królewskich" LM to zazwyczaj przyjazne rozgrywki, w nich się może obronić przed plotkami i krytyką. Barcelona zaś ma przed sobą wyzwanie: walkę na trzech frontach (puchar, liga i Champions League). Jeśli jej gra będzie bardziej podobna do sobotniej niż środowej, będzie miała lepsze szanse osiągnąć cele. Dwa razy wygrała z Realem, lecz w każdym meczu była to inna gra. Przyszłość sezonu zależeć będzie od inteligencji jej graczy i trenera w zinterpretowaniu obu tych spotkań. Sergio Levinsky tłumaczenie: Ewa Wysocka