W poprzednich dwóch sezonach do finału awansowała tylko jedna z najbardziej utytułowanych drużyn na Półwyspie Iberyjskim, w dużej mierze dlatego, że... trafiały na siebie w poprzedniej fazie. W 2012 roku "Blaugrana" wyeliminowała stołecznych w ćwierćfinale i zdobyła puchar, natomiast w kolejnej edycji rozgrywek lepsi w półfinale okazali się "Królewscy"... ale po trofeum sięgnęli ostatecznie ich lokalni rywale - Atletico. Real będzie miał w środę przewagę psychologiczną, nie tylko dlatego, że jest od soboty wyżej w tabeli La Liga niż odwieczny rywal, którego wyprzedza o punkt (wciąż jednak traci trzy do lidera - Atletico). W przeciwieństwie do Katalończyków, "Królewscy" zagrają również w półfinale Ligi Mistrzów, zatem wciąż mają nadzieję na potrójną koronę i "La Decima", czyli dziesiąty triumf w Champions League. Tymczasem dla Barcelony środowy finał Copa del Rey może być jedyną szansą na trofeum w tym sezonie, choć jeszcze kilka dni temu Katalończycy byli w dość komfortowej sytuacji w ekstraklasie. Gdyby nie niespodziewana porażka 0-1 z Granadą, podopieczni Argentyńczyka Gerarda Martino byliby pewni mistrzostwa, gdyby wygrali pozostałe pięć spotkań. Z drugiej strony w obu potyczkach bezpośrednich Real musiał uznać wyższość "Blaugrany". Najpierw uległ 1-2 na Camp Nou, a przed kilkoma tygodniami 3-4 przed własną publicznością. Kilka dni później przyszła porażka 1-2 z Sevillą i wydawało się, że "Królewscy" stracili szansę na mistrzostwo kraju. - To będzie niezwykle ważny finał z mentalnego punktu widzenia. Zwycięzca będzie miał większą motywację na pozostałe mecze tego sezonu. Poza tym to nasza pierwsza szansa na trofeum - powiedział trener madrytczyków Włoch Carlo Ancelotti. Ekipa z Madrytu będzie musiała prawdopodobnie radzić sobie bez swojego najskuteczniejszego strzelca Cristiana Ronalda. Portugalczyk zmaga się z urazem mięśnia i może nie zdążyć wyleczyć się na czas. Lider Barcelony Argentyńczyk Lionel Messi nie ma problemów ze zdrowiem, za to nie zachwyca formą. Kiedy Barcelona przegrywała 0-1 z Atletico w rewanżu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a także z Granadą w 33. kolejce ekstraklasy, liczono na błysk geniuszu czterokrotnego laureata " Złotej Piłki" (2009-2012). Argentyńczyk nie potrafił jednak niczym zaskoczyć. - Nie ma z nim żadnego problemu. Dobrze dogaduje się z klubem i z kolegami z drużyny. Trenuje bez przeszkód i nic mu nie dolega. Rzecz w tym, że sam ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko i teraz musi zmagać się z nowymi wyzwaniami w każdym kolejnym tygodniu - ocenił dyrektor sportowy Andoni Zubizarreta. Zmartwieniem Barcelony może być także linia obrony. Podstawowi gracze tej formacji - Gerard Pique i Carles Puyol - mają niewielką szansę na występ, podobnie jak Marc Bartra. Tymczasem ich rywale nie stracili ani jednej bramki w ośmiu spotkaniach tego sezonu Pucharu Króla. - Graliśmy naprawdę świetnie. Zasłużyliśmy na to, aby być w finale i myślę, że kibice mają prawo do entuzjazmu i oczekiwania, że zrobimy wszystko, żeby wywalczyć to trofeum - zaznaczył Ancelotti. Początek starcia w Walencji w środę o godzinie 21.30. Transmisja w TVP 1.