Na sam koniec naprawdę nieprzyjemnego dla nich stycznia zawodnicy FC Barcelona ograli 1:0 drużynę, która po prostu im "leży" - czyli Osasunę. Ten miły przebłysk sprawił, że wśród podopiecznych Xaviego z pewnością wzrósł apetyt na to, by spróbować przynajmniej zniwelować 10-punktową różnicę, jaka dzieli ich w tabeli od liderów z Realu Madryt. By tego dokonać, trzeba jednak było pójść za ciosem w 23. kolejce Primera Division... Tam tymczasem na "Blaugranę" czekało Deportivo Alaves - będące co prawda w środku klasyfikacji hiszpańskiej ekstraklasy, ale mające za sobą trzy kolejne wygrane. Ekipa z Kraju Basków chciała przy tym pokazać, że stać ją nie tylko na "dręczenie" klubów niżej od niej notowanych... Gorąco. Trener Realu Madryt odpowiada na zarzuty Barcelony. "Nie zniżam się do tego poziomu" Primera Division. Deportivo Alaves - FC Barcelona: Przebieg pierwszej połowy, gol Lewandowskiego Gospodarze już w zasadzie od pierwszych sekund naciskali na "Barcę" - z ciekawym rajdem prawą stroną ruszył Alex Sola, który jednak był na spalonym - na szczęście dla drużyny przyjezdnej, bo gdyby nie to, to arbiter mógłby wskazać na rzut karny po ostrej interwencji Paua Cubarsiego... Sola zresztą chwilę potem znów z prawej flanki próbował dogrywać do któregoś z kolegów obecnych w okolicach "piątki", ale ofensywa ta ostatecznie spaliła na panewce. Niemniej "Los Babazorros" z imponującą mocą weszli w pierwsze minuty piłkarskiej rywalizacji. W 6. minucie niezłą sposobność na atak na bramkę Deportivo mieli tym razem goście - z rzutu wolnego rozpoczynał Gundogan, ale niezdecydowanie "Dumy Katalonii" sprawiło, że rywale ruszyli wkrótce z kontrą - na sam koniec dośrodkowanie (autorstwa... Soli, a jakże) w pole karne zostało jednak wyłapane przez Penę, choć na futbolówkę czyhał już Omorodion. Po chwili analogiczna sytuacja nastąpiła po wrzutce Tenaglii, ale tym razem Omorodion po prostu minął się z podaniem. Barcelona w owym fragmencie meczu była wręcz bezradna wobec postawy oponentów. Dopiero w okolicach 10. minuty cokolwiek ruszyło się w obozie "Barcy" - najpierw po próbie szturmu w głąb pola karnego autorstwa Pedriego sędzia wskazał na rzut rożny, a następnie dośrodkowanie przed bramkę Antonio Sivery sprawiło, że Araujo pokusił się o uderzenie "szczupakiem" - nieudane jednak. Kolejne minuty upływały na nieco chaotycznych próbach obu stron, aż w końcu w 16. minucie błysnąć próbował Joao Cancelo, który z lewego skrzydła postarał się zejść bliżej środka boiska i posłać futbolówkę w stronę bramki przeciwników -jednakże starania Portugalczyka spełzły tu na niczym. W 19. minucie, po kolejnym kornerze odgwizdanym na rzecz FCB, do piłki doszedł Robert Lewandowski, który jednak, naciskany przez oponentów, nie był w stanie oddać strzału. Swoistą ripostą był kolejny rajd Soli i... następne wybicie dośrodkowania przez Cubarsiego. W 22. minucie w końcu nastąpiło przełamanie - Gundogan rozkręcił akcję, w której, korzystając z przestrzeni, jaką dali mu obrońcy Deportivo, zagrał między nich wprost do Lewandowskiego, który z bliska, "podcinką" ograł golkipera gospodarzy. Było 1:0. "Lewy" od tamtej chwili w ogólnym rozrachunku stał się bardziej aktywny, natomiast "Barca" nie była w stanie pójść za ciosem i szybko podwyższyć przewagi. W 28. minucie za to Alex Sola znowu postraszył drużynę przyjezdną i po raz kolejny w "szesnastce" Cubarsi i reszta jego towarzyszy musieli trzymać się na baczności. Jednocześnie rywalizacja się zaostrzała - w pewnej chwili Lewandowski oberwał z... łokcia od Antonio Blanco, natomiast sędzia nie dostrzegł tego zdarzenia, w związku z czym nie wyciągnął żółtego kartonika. Tak czy inaczej - na jakiś czas piłkarze Xaviego Hernandeza przejęli inicjatywę w spotkaniu, natomiast w miarę upływu czasu znowu do głosu doszło Deportivo - szczególnie godna uwagi była sytuacja z 35. minuty, kiedy to Guridi z bliska oddał strzał głową, który jednak w idealnym stylu odbił Pena, ostatnio przecież mocno krytykowany. "Los Babazorros" nie chcieli mimo wszystko odpuścić - i tak np. w 41. minucie w stronę futbolówki toczącej się w polu karnym FCB ruszył Omorodion, który niemal w ostatniej chwili został zatrzymany przez Araujo. Niedługo potem napastnik oddał strzał obok słupka bramki gości, kolejny raz podrywając fanów z ich miejsc. Ostatecznie wynik w pierwszej połowie już się nie zmienił, natomiast już w doliczonym czasie Samu Omorodion omal nie zdobył gola na remis, ale po dużym poruszeniu w polu karnym Barcelony Inaki Pena znów zdołał wybić futbolówkę. Robert Lewandowski z kłopotami? Hiszpanie nie mają złudzeń Primera Division. Deportivo Alaves - FC Barcelona: Przebieg drugiej połowy W drugiej połowie, w 48. minucie, doskonałą szansę miał Luis Rioja, który nagle znalazł się nieobstawiony w "szesnastce" gości - jak się jednak zdaje, spanikował nieco i posłał kompletnie niecelny strzał. Potem nadeszła sekwencja absolutnie szalonych zdarzeń. W 49. minucie długa piłka trafiła do Lamine Yamala, który zagrał prędko do Pedriego. Ten wyczekał odpowiedniego momentu i przerzucił piłkę górą do Gundogana, który znów wykazał się zimną krwią i pokonał golkipera Deportivo z niewielkiej odległości - było już 2:0, ale... Dosłownie w ciągu paru mgnień oka po wznowieniu będący w świetnej dyspozycji Sola sobie tylko znanym sposobem utrzymał futbolówkę w boisku na prawej flance, po czym wykonał świetny rajd i zagrał do Omorodiona - ten uderzył główką i tym razem Pena był bez szans. Zespół z Kraju Basków znów miał więc kontakt z rywalami. W kolejnych minutach oba zespoły prowadziły raczej dosyć dynamiczną grę - bez konkretów jednak. Co szczególnie ważne, w 59. minucie boisko musiał opuścić Gundogan, który zasygnalizował problemy z plecami - zastąpił go Roque. Wcześniej, zaraz po przerwie z murawy zniknął przy tym Cancelo, którego zastąpił Fort. Jeśli zarówno Niemiec, jak i Portugalczyk wypadną z gry na dłużej, to będzie to wręcz fatalna wieść dla Xaviego... Vitor Roque tymczaem już w 61. minucie próbował "zrobić wiatr" w polu karnym - i padł nawet na murawę w kontakcie z jednym z przeciwników, ale sędzia był nieprzejednany - nie odgwizdał "jedenastki" nie widzą tu faulu. Nie minęła jednak chwila, a "Tigrinho", typowany na następcę Lewanowskiego w przyszłości, jednak zdobył gola - w 63. minucie świetną ofensywę napędził Yamal, a wszystko zakończyło się asystą Forta i płaskim strzałem Brazylijczyka po ziemi, przy którym Sivera nie miał raczej szans. Było 3:1. Roque potem również skupił na sobie uwagę, ale... z kompletnie innych powodów. Aż rwał się do boiskowej walki, natomiast w 67. minucie został "nagrodzony" żółtą kartką. Pięć minut później do tego... obejrzał drugie "żółtko" i musiał opuścić boisko, choć cała sytuacja była mocno kontrowersyjna. Zaczęło się od tego, że Rafa Marin dosyć zdecydowanym wślizgiem próbował sięgnąć toczącej się po murawie piłki. Vitor Roque starał się w tych okolicznościach odskoczyć od niego, ale będąc w powietrzu jednocześnie zahaczył o nogę przeciwnika. Arbiter zinterpretował to jako przewinienie natomiast... Było to dosyć dyskusyjne. W 78. minucie ciekawą sytuację miał Fermin Lopez, który zjawił się na placu gry dosłownie kilka minut wcześniej. Młody gracz jednak trafił koniec końców w boczną siatkę. Niejako w ripoście Ianis Hagi szukał dogrania w "piątkę" Barcelony, ale wówczas trzeźwą oceną sytuacji wykazał się Jules Kounde. Deportivo Alaves próbowało wciąż się odgryzać przyjezdnym - w 84. minucie niezmordowany Sola znowu szukał szansy na wrzutkę z prawej flanki, natomiast jego próba była absolutnie niecelna. Chwilę później szczęścia w "szesnastce" szukał Javi Lopez, ale upadł po kontakcie z Yamalem - nie można jednak było mówić o faulu. W 86. minucie sposobność na zdobycie bramki znowu mieli gospodarze, natomiast wszystko spełzło na niczym, choć kibice "Barcy" mogli czuć się zaniepokojeni po tym, jak z futbolówką kompletnie rozminął się Pena. Trzy minuty później Lamine Yamal miał możliwość dobicia Deportivo, ale nie dostrzegł nadbiegającego Lewandowskiego i... zdecydował się na strzał, na swoje nieszczęście prosto w trybuny. Już w doliczonym czasie gry płaskim uderzeniem popisał się Ianis Hagi, ale tym razem Pena nie stracił na czujności i bez błędu wyłapał całe uderzenie. W 94. minucie "ukąsić" próbował jeszcze raz Sola, natomiast jego mocny strzał poleciał ponad poprzeczkę, wywołując głębokie westchnienie na trybunach Estadio de Mendizorroza. Ostatecznie - choć miejscowa ekipa walczyła zażarcie do końca - wynik się nie zmienił - "Barca" wygrała 3:1 m.in. dzięki bramce Roberta Lewandowskiego i tym samym odnotowała drugi triumf w Primera Division z rzędu.