W styczniu kibice Barcelony żyli m.in. sytuacją kontraktową Gaviego. Młody hiszpański zawodnik od jakiegoś czasu jest jedną z najważniejszych postaci środka pola zespołu z Camp Nou, ale aż do początku tego roku występował formalnie jako zawodnik rezerw "Dumy Katalonii". Joan Laporta ze swoim zarządem docenili zasługi pomocnika i zaoferowali mu nową umowę już w pierwszym zespole, na mocy którego ma zarabiać osiem milionów euro rocznie. Problem w tym, że LaLiga odmówiła zarejestrowania tego gracza w dorosłej drużynie "Blaugrany", tłumacząc to słabą sytuacją finansową klubu. Javier Tebas twierdził, że najbliższego lata Barcelona będzie musiała obniżyć poziom wynagrodzeń o 200 milionów euro. Działacze z Katalonii nie poddawali się i 27 stycznia zgłosili wniosek do Sądu Gospodarczego nr 10 o uzyskanie środka zapobiegawczego, mogącego zarejestrować Gaviego. Sąd przychylił się do tej prośby cztery dni później. Na tym jednak sprawa się nie skończyła, a jej nowy rozdział został dopisany w poniedziałek. Problemy z rejestracją Gaviego. Nie wpłyną one na Xaviego Sąd nieoczekiwanie zawiesił zastosowanie wspomnianego środka, odwołując tym samym rejestrację 18-latka. Okazało się, że działacze z Camp Nou mieli spóźnić się z dostarczeniem odpowiednich dokumentów o dwa dni. Gdyby "poślizg" trwał dobę krócej, rejestracja byłaby zapewne podtrzymana, bo w hiszpańskich sądach istnieje jednodniowa tolerancja dla spóźnialskich. 48 godzin to już jednak zbyt długo. Jak podało Catalunya Radio, sam klub uważa, że zrobił wszystko na czas i dalej będzie traktował Gaviego jak członka pierwszego zespołu. Trzeba też zaznaczyć, że zmiana zdania sądu nie zmienia niczego w kwestii typowo sportowej - Xavi Hernandez wciąż będzie mógł bez ograniczeń korzystać ze swojego pomocnika na boisku. Problemy mogą wystąpić jedynie w naturze ekonomicznej. Zawodnik otrzymał przecież na mocy nowej umowy sporą podwyżkę, która została wpisana w budżet.