Robert Lewandowski nabawił się urazu w wygranym 1:0 meczu Ligi Mistrzów z FC Porto. Polak ucierpiał w wyniku interwencji rywala - Davida Carno i mimo wielkiej determinacji oraz próby kontynuowania gry z bólem, ostatecznie musiał opuścić murawę jeszcze w pierwszej połowie meczu. Jak się potem okazało, u "Lewego" zdiagnozowano skręcenie lewej kostki, o czym poinformowała w oficjalnym komunikacie FC Barcelona. Kontuzja sprawiła, że Robert Lewandowski wypadł ze zgrupowania reprezentacji Polski - debiutanckiego dla nowego selekcjonera Michała Probierza. 35-latek nie zagra także w dwóch najbliższych meczach Barcelony z Athletikiem Bilbao (w La Liga) oraz Szachtarem (w Lidze Mistrzów). Pod znakiem zapytania stoi natomiast jego występ z Realem Madryt w "El Clasico". W ostatnim przez przerwą reprezentacyjną meczu z Granadą Roberta Lewandowskiego zastąpił na środku ataku Ferran Torres, który spisał się jednak kiepsko, podobnie jak cała drużyna. Podopieczni trenera Xaviego Hernandeza tylko zremisowali 2:2 z jedną z najsłabszych ekip w tym sezonie La Liga i w tabeli ligowej tracą do Realu Madryt już trzy punkty. Kto ma zastąpić Lewandowskiego w Barcelonie? Pojawia się kłopot Postawę byłego piłkarza Manchesteru City oraz Valencii wzięli pod lupę dziennikarze katalońskiego portalu "El Nacional", bijąc na alarm w sprawie zastępstwa dla Roberta Lewandowskiego. - Na chwilę obecną w pierwszym meczu bez Roberta Lewandowskiego na środku ataku znajduje się Ferran Torres, ale może się to zmienić po przerwie reprezentacyjnej, gdyż 23-latek na boisku Granady na tej pozycji prezentował się dość słabo. "Rekin" nie był w stanie stworzyć większego zagrożenia, a ofensywna grą zespołu oparli na sobie Joao Felix i Lamine' Yamal - zaznaczyli katalońscy dziennikarze. I dodali: Sam Ferran Torres jest natomiast przekonany, że jest w stanie poradzić sobie jako centralna postać ofensywy FC Barcelona. - Zaczynam nabierać ochoty na grę na dowolnej pozycji. Im bardziej jesteś wszechstronny, tym więcej masz opcji gry, co jest dobre dla mnie i zespołu - przyznał Hiszpan w rozmowie z katalońskim dziennikiem "Sport".