Hiszpańskie kluby wydały na transfery rekordową sumę 1,3 mld euro (bardziej do kieszeni sięgnięto tylko w Premier League, trochę ponad 1,4 mln euro). Można zatem sądzić, że kryzys gospodarczy w Hiszpanii już minął i konta klubów piłkarskich są w coraz lepszym stanie. Tym bardziej, że są kontrolowane przez finansowe fair play UEFA oraz Liga Zawodowego Futbolu (LFP). Trzeba pamiętać, że mimo rozpoczętych już rozgrywek hiszpańskie kluby mogą kupować i sprzedawać piłkarzy do 2 września. Drzwi wciąż są otwarte na przybycie Neymara - do Realu Madryt albo do Barcelony, co jeszcze bardziej podniosłoby poziom ligi. O Paula Pogbę cały czas stara się Real, ale Manchester United nie jest zainteresowany odejściem swojego gracza. Tym razem największą sumę na transfer wydało Atletico Madryt. Za Joao Félixa, młodego Portugalczyka z Benfiki, "Los Colchoneros" zapłacili 127 mln euro. Trzeba jednak przyznać, że kreatywność nowego napastnika wskazuje na jego ogromny talent, który może być jednym z najlepszych graczy swojego pokolenia. Kiedy kończył się ostatni sezon, wszystko wskazywało na to, że Atletico zamyka ważny rozdział. Z ekipy Argentyńczyka Diega Simeone, który od ośmiu lat trenuje zespół, odeszli wszyscy czołowi obrońcy (Juanfran, Diego Godín, Lucas Hernández i Felipe Luis). Klub zmienił też Rodri - jeden z najbardziej obiecujących napastników, który poszedł do Manchesteru City, a także mistrz świata Antoine Griezmann, który przeszedł do Barcelony. Jednak Simeone odbudował zespół. Postawił na Felipa Monteiro (Porto), napastnika Marcosa Llorente (Real Madryt), lewego rozgrywającego, Brazylijczyka Renana Lodiego (Atletico Paranaense), a także meksykańskiego napastnika Hectora Herrera (Porto), Ivana Sapojnika (Benfica), Kierana Trippiera (Tottenham) i Maria Hermoso (Español). Rezultat przeszedł oczekiwania. Drużyna wydaje się nawet lepsza, sprawia wrażenie bardziej świeżej. Przykładem jest niesamowity wynik 7-3, jakim zakończył się rozgrywany w Stanach Zjednoczonych mecz z Realem. A to właśnie Real Madryt wydał łącznie na transfery najwięcej ze wszystkich hiszpańskich klubów - 305,5 mln euro (Atletico - 267, FC Barcelona - 255, Sevilla - 149, pozostałe - mniej niż 100 milionów euro, na piątym miejscu jest Betis z 88 mln euro). Co wskazuje, że liga hiszpańska to wciąż rozgrywki trzech wielkich klubów. Niżej jest klasa średnia, która aspiruje do rywalizacji europejskiej (Valencia, Sevilla, Betis, czasami Athletic i Español). Marzeniem pozostałych jest utrzymać się na poziomie pierwszoligowym. Jednak mimo dużych pieniędzy zainwestowanych w piłkarzy, Real Madryt nie wydaje się być w lepszej sytuacji. Nie pomógł nawet powrót pod koniec sezonu trenera Zinedine’a Zidane’a. Zespół stwarza wrażenie zmęczonego, wycieńczonego i wciąż poszukującego następcy największej od 50 lat gwiazdy, która nagle opuściła klub, czyli Cristiana Ronalda. Po jego odejściu drużyna nie strzela tak dużo jak wcześniej. Wciąż też źle traktuje znakomitego napastnika, jakim jest Gareth Bale, którego klub za wszelką cenę próbuje się pozbyć, podobnie jak Kolumbijczyka Jamesa Rodrígueza (którego jakość też została wielokrotnie potwierdzona). Zidane domagał się zaangażowania wielkich piłkarzy, ale jedynym “galáctico" jest Belg Eden Hazard, który przyszedł z Chelsea. Razem z nim do Realu przybył napastnik Luka Jovic z Eintrachtu, młody napastnik Rodrygo (brazylijski Santos), obrońca Eder Militao (Porto) i lewy obrońca Ferland Mendy (Lyon). Zidane ciągle chce swojego rodaka Paula Pogbę z Manchesteru United, ale angielski klub nie zamierza go oddawać. Przynajmniej na razie. Prezesowi Realu, Florentino Perezowi, podoba się zaś pomysł ściągnięcia do klubu Neymara z PSG. Brazylijczyk (dziś bardziej celebryta niż gwiazda futbolu) byłby kolejnym napastnikiem w ekipie "Królewskich", którym wciąż brakuje zdecydowania w tej formacji. Co więcej, poważnej kontuzji doznał Marco Asensio, na którego powrót na murawę trzeba będzie długo czekać. Być może do drużyny zostanie sprowadzony Donny Van de Beek z Ajaxu, który usprawniłby zbyt wolny teraz środek boiska, gdzie występują Luka Modrić i Toni Kroos. Barcelona, trzecia pod względem wielkości sumy przeznaczonej na transfery (255 milionów euro), cierpliwie czekała do lipca, aby obwieścić kontrakt Griezmanna za “symboliczną" sumę 120 milionów euro (przed tą datą musiałaby wpłacić 200 milionów za klauzulę odejścia). Katalończycy bardzo dobrze zainwestowali też 75 milionów euro - chodzi bowiem o jednego z najlepszych graczy minionego sezonu, Holendra Frankiego De Jonga z Ajaxu. Zarówno Real, jak i Barcelona oraz Atletico będą walczyć o trofea w Champions League i w Pucharze Króla. Do najważniejszych rozgrywek przystąpi w tym sezonie również Valencia, mająca problemy ekonomiczne, wciąż nie wiedząc, czy w klubie pozostanie największy strzelec Rodrigo. Valencia też postawiła na odnowę zespołu i zatrudniła drugiego bramkarza Barcy Jaspera Cillessena, urugwajskiego napastnika z Celty, Maxima Gómeza, środkowego obrońcę Mangalę (Manchester City) i Jaume Costę z Villarreal. Z drużyny odeszli jednak strzelec Simone Zaza, bramkarz Neto, Kolumbijczyk Jeison Murillo oraz Santi Mina. Sevilla (Julen Lopetegui) i Betis (Rubí) mają nowych trenerów. Różnica polega na tym, że Sevilla powinna grać w Lidze Europejskiej podobnie jak Getafe, który dzięki nowemu trenerowi Jose Bordalasowi osiągnął w minionym sezonie wielki sukces. Zaś Espanyol, który także zatrudnił trenera Davida Gallega, od fazy grupowej Ligi Europejskiej dzieli jeden krok. Z drugiej ligi awansowały: Osasuna, Granada, Malaga i Mallorca. Po raz kolejny z VAR-em, a także coraz głośniejszą dyskusją między hiszpańską federacją i władzami lig (ostatni spór dotyczy tego, czy mecze należy rozgrywać w poniedziałki), LaLiga jest ciągle jedną z najatrakcyjniejszych na świecie, choć na jej przykładzie widać też wielkie nierówności między drużynami. Sergio Levinsky